Czy są rozwiązania umożliwiające wszczepienie jakiegoś układu elektronicznego pod skórę człowieka? Czy to technologia z filmów science-fiction?
W ostatnich latach miniaturyzacja urządzeń do monitorowania GPS rzeczywiście zadziwiła. W 1990 roku pierwsze urządzenia, które lokalizowały samochody były wielkości dużej walizki biznesowej i ważyły 15 kg. Pomijam kwestię zasilania i wytrzymałości tego ogniwa. Urządzenie musiało być na stałe podłączone do zasilania pojazdu i pobierało tyle prądu, że dzisiejsze zoptymalizowane akumulatory samochodowe po jednej dobie zostałyby wyładowane.
Funkcjonalność tego starego rozwiązania zadziwiłaby niejednego producenta monitoringu gps na rynku. Poza lokalizacją GPS pojazdu, system potrafił blokować silnik pojazdu jak również transmitować obraz w podczerwieni ze środka pojazdu. Obudowa kamery może i była spora, ale sam obiektyw miał wymiary niewiele większe niż dzisiaj tzn. około 1 mm.
Dzisiejsza technologia pozwala na miniaturyzację urządzeń do wymiarów utrudniających ich instalację. Dzisiaj przeszkodą jest nie tyle wymiar co poprawna instalacja zminiaturyzowanych lokalizatorów GPS. Producent lokalizatora pokazuje urządzenie mieszczące się na płytce paznokcia, opisuje mnogość funkcji a ktoś, kto ma to zainstalować pyta się czy do zestawu instalacyjnego jest dodawana lupa.
Pionierem miniaturyzacji urządzeń i lokalizatorów GPS są oczywiście nasi wschodni koledzy. Na znanych portalach możemy kupić mini lokalizator GPS z możliwością zrobienia kolorowego zdjęcia i wysłania na żądanie SMS-em. Jego wymiary są imponujące, ale nadal miniaturyzacja na tym poziomie nie umożliwia wszczepienia takiego rozwiązania żywej istocie.
Więcej na temat monitorowania, chipowania znajdziecie na stronie firmy zajmującej się monitoringiem GPS monitoring gps chipowanie covid 19
Drugi problem to niestety nadal kwestia zasilania takiego rozwiązania w zestawieniu z funkcjonalnościami. Z jednej strony oczekiwania klienta są oczywiste. Mam zlokalizować swoje dziecko w każdej chwili z dokładnością do metra, chcę widzieć jego drogę jaką się poruszał i najlepiej abym nie musiał pamiętać o ładowaniu baterii. Z drugiej mamy miniaturowe ogniwo, które jest co prawda w stanie pracować kilka godzin, ale z minimalną funkcjonalnością i na pewno nie online transmitując dane o pozycji.
Po pierwsze zasilanie urządzenia odbywa się poprzez ogniwo litowo jonowe. To samo, którego nie chcą na pokładzie samolotów, bo istnieje możliwość eksplozji podczas np. ładowania. Czy wyobrażasz sobie ryzyko instalacji pod skórą swojego dziecka quasi bomby z funkcją lokalizacji GPS?
Po drugie, ładowanie takiego ogniwa musiałoby się odbywać zbliżeniowo. Przecież nie wyobrażamy sobie, że z pod pachy będzie wystawał kabelek do ładowania. Czyli mata ładująca w łóżeczku dziecka? Jestem ciekawy, kto by wydał atest na ładowarkę :)
Po trzecie karta SIM, do wysyłania danych do serwera. Tutaj mamy już rozwiązania w postaci sim on chip - czyli poniekąd temat rozwiązany.
Po czwarte, poza kwestiami bezpieczeństwa opisanymi powyżej, pozostaje kwestia zasadności „instalacji” lokalizacji GPS pod skórą dziecka. Oczywiście kwestia potrzeby jest jasna, ale elektronika nie poszła tak daleko, aby urządzenie o wymaganych parametrach znalazło się pod skórą żywej osoby. Do tego mamy coś co popularnie się nazywa jammer. Jest to malutkie urządzenie, które zakłóca sygnał GPS i GSM w promieniu kilkudziesięciu metrów i nie pozwala na pracę żadnego telefonu lub odbiornika GPS.
Podsumowując. Czy jest możliwość zainstalowania monitoringu GPS dziecku pod skórą? Niestety nie.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|