Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Koronawirus a kredyt we frankach - to się ściśle wiąże

24-03-2020, 08:23

Czas kwarantanny można wykorzystać na... zajęcie się swoim kredytem we frankach szwajcarskich, by przygotować się na niepewną sytuację jutra.

Koronawirus to nie tylko zmartwienie służby zdrowia czy troska o zdrowie – zaczynają być już coraz dotkliwiej widoczne, a zaraz i odczuwalne inne skutki tej pandemii oraz zastoju na świecie. Jednym z nich – odczuwalnym przez osoby, które spłacają kredyt w CHF – jest znów rosnący kurs franka szwajcarskiego i słabnąca wartość złotego. Od kilku dni obserwujemy rosnący kurs CHF, który wynosi już 4,2 zł (stan na 17 marca br.) i nie musi się na tym zatrzymać. Ekonomiści prognozują dalszy wzrost ku rozpaczy tzw. frankowiczów. Dlatego z uwagi na dużą niepewność względem przyszłości może to być najlepszy moment, by zająć się przewalutowaniem kredytu. Wyższy kurs franka to bowiem nie tylko wyższa rata do spłacenia w danym miesiącu, ale i wzrost kapitału kredytobiorcy.

kredyt we frankach

Co można zrobić?

W związku z jesiennym wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości UE klienci banków, którzy przed laty podpisali umowy na kredyty we frankach, ale nigdy tej waluty nie otrzymali, mają kilka sposobów na zmianę swojej niekorzystnej sytuacji. Trudno im będzie w pojedynkę zawalczyć o zmiany w umowie z bankami, które najęły najlepsze korporacje prawnicze do bronienia swoich zapisów. Jednak w sukurs przychodzą równie dobre kancelarie prawnicze, które na fali wygranych już procesów z bankami, dysponują ogromną wiedza i doświadczeniem w kwestii tego, kiedy i o co może zawalczyć dany kredytobiorca. Polscy prawnicy mają na tym polu sporo sukcesów w sporach z różnymi bankami.

Do rozważenia są zawsze odwalutowanie kredytu (który de facto walutowy nigdy nie był) lub unieważnienie określonych zapisów w umowie czy całej umowy z bankiem i zawarciem jej na nowo, zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa.

W przypadku odfrankowania kredytu otrzymuje się nadpłacone odsetki. Na przykład, jeśli klient w 2006 roku wziął od banku 250 tys. zł kredytu, to po takiej decyzji będzie oznaczało, że właśnie tyle było do spłaty (bez względu na wartość przeliczaną na franki wówczas a teraz) po zsumowaniu zapłaconych rat. Okaże się, że nadpłata wynosi kilkadziesiąt, a nawet kilkaset tysięcy złotych. I problem z płatnościami z głowy – koniec z niepewnością i niepokojem.

Z kolei w przypadku unieważnienia umowy kredytowej zostaje ustalona wysokość kwoty wypłaconej klientowi przez bank w złotówkach. Po odjęciu od niej dotychczasowej spłaty otrzymuje się kwotę pozostałą do spłaty. Wówczas może się okazać, że klient już dawno spłacił kredyt, a może nawet nadpłacił, dlatego bank będzie musiał zwrócić nadwyżkę. Do odzyskania jest kilkadziesiąt (a nawet kilkaset) tysięcy złotych, no i… wreszcie możliwość sprzedaży nieruchomości. A co za tym idzie – bezcenny spokój.

Czy warto?

Najbardziej trafiają do wszystkich liczby – te dotyczące własnych pieniędzy, dlatego prezentujemy przykład. Warto nadmienić, że tak długo, jak się spłaca kredyt, jest co ratować – umowy się nie przedawniają, a jedynie wraz ze spłatą kolejnych rat spada kwota, o którą można zawalczyć.

W przypadku kredytu zaciągniętego na kwotę 163 000 CHF w 2007 r. po korzystnym wyroku i przeliczeniu kredytu okaże się, że nadpłacona kwota kredytu wynosi ok. 73 000 zł. Do tego pierwsze, co podważają prawnicy, to klauzule abuzywne dotyczące ubezpieczeń – z tego tytułu dojdzie kolejna kwota do zwrotu za nieprawnie sprzedane ubezpieczenie dla klienta. Po pozytywnym rozstrzygnięciu więc wartość kredytu zostanie zredukowana z 459 000 zł na ok. 273 000 zł, co daje ok. 186 000 zł zysku dla klienta. Tym samym rata kredytu po procesie spadnie z 2220 zł przed procesem do ok. 1320 zł.

Oczywiście do tego typu rachunku należy doliczyć prowizję kancelarii, z którą trzeba się będzie podzielić wygraną (success fee). Rozpiętość jest dość szeroka i mowa o kilku procentach od wygranej nawet po kilkanaście – zależnie od sprawy, szacowanej wartości oraz wysokości opłaty jednorazowo na początku. Jedno jest pewne – rozmowa ze specjalistą i zbadanie tematu nie kosztuje nic.

W obliczu niepewnej sytuacji gospodarczej w całej Europie, która będzie musiała uporać się – w najlepszym wypadku – ze stagnacją, ale raczej z potężnym kryzysem, jakiekolwiek samodzielne działania zmierzające do zmniejszania wydatków w budżecie domowym są rozsądne. Frankowicze już się przecież przekonali, że jeśli umiesz liczyć, licz na siebie, bo poza obietnicami politycy nie zrobili nic i nie zrobią tym bardziej w obliczu stojącego na progu wielkiego kryzysu. Warto więc przejąć inicjatywę, zwłaszcza gdy ma się więcej czasu, by się tym zająć, wczytać i skontaktować z kim trzeba. A do tego nie potrzeba ruszać się z domu w okresie kwarantanny.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              





Ostatnie artykuły:


fot. Freepik




fot. Freepik






fot. DALL-E


Tematy pokrewne:  

tag kredytytag koronawirustag frank szwajcarskitag COVID-19