Ukrycie romansu, uciszenie skandalu i niepochlebnych opinii - takie usługi proponują agencje PR zajmujące się kreowaniem wirtualnego wizerunku. Celebryci, politycy, miejsca turystyczne, a nawet spółki notowane na giełdzie nie szczędzą pieniędzy, by kamuflować niekorzystne treści w wyszukiwarce Google.
reklama
Ich cel jest odwrotny do tego, który stosują firmy pragnące się wylansować. Chodzi o to, by wynik wyszukiwania był jak najgorzej spozycjonowany.
Aż 90 proc. użytkowników internetu ogranicza się do przejrzenia pierwszej strony wyników wyszukiwania. Właśnie taki nawyk stanowi główne źródło dochodu dla PR-owców, którzy za pomocą kilku trików podbijają popularność stron z korzystną dla ich klientów informacją, a obniżają z niekorzystną.
Na portalach społecznościowych roi się od tysięcy fikcyjnych kont założonych przez takie agencje. Konta sterowane są oprogramowaniem, które imituje ludzkie zachowanie. Fikcyjni użytkownicy pochlebnie komentują klienta i zamieszczają linki odsyłające jedynie do stron z pozytywną opinią. To właśnie na liczbie odsyłaczy głównie opiera się Google przy układaniu kolejności wyświetlanych stron. W rezultacie niekorzystne informacje spychane są na koniec kolejki.
Agencje pilnie chronią dane klientów. Lecz – jak pisze brytyjski „Times” – wśród zainteresowanych polepszeniem swojego wizerunku online znajdują się aktorzy, sportowcy i politycy.
Więcej szczegółów w serwisie Forsal.pl w artykule pt. Jak ukryć się przed Google, czyli sztuka najgorszego pozycjonowania w sieci
Nino Dżikija
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*