Nazywam się Marcin, mam 28 lat i jestem prywatnościowcem. Zaczęło się niewinnie. Kiedyś przyszło mi do głowy, że mogę skasować konto na Naszej Masie. Potem skasowałem bloga, przestałem publikować zdjęcia na Fliprze i zaczęło mi się wydawać, że piękny jest świat, w którym nikt nie zna mnie na wylot. Potem jednak było gorzej. Przestałem się promować na GoldenLans.pl, przez co naraziłem się pracodawcom...
reklama
- ...a potem to była już równia pochyła w dół. Zacząłem atakować znajomych, którzy wrzucali moje zdjęcia na serwisy społecznościowe. Próbowałem demontować kamery inwigilacyjne w moim domu. Unikałem placówek służby zdrowia, aby moje dane nie lądowały w elektronicznych rejestrach. Stałem się agresywny i aspołeczny. Wyleciałem na margines...
Nagłe trzaśnięcie drzwiami przerwało opowieść o strasznym nałogu. W sali, gdzie pracowała grupa KAP, pojawiło się dwóch kafarów w mundurach policji inwigilacyjnej. Pomiędzy nimi był osobnik mizerny, ale niezwykle agresywny. Szarpał się i rzucał złowieszcze spojrzenia w stronę terapeuty i grupy terapeutycznej.
- Zapraszamy do nas - powiedział z entuzjazmem terapeuta.
- To jest ten gagatek skierowany na przymusowe leczenie - powiedział jeden z policjantów. - Jest na ostrym odwyku, ale ma się pojawiać także na spotkaniach KAP. Takie są wymogi...
- ...Ustawy o wychowaniu w jawności - dokończył terapeuta. - Świetnie rozumiem. Proszę usiąść - zwrócił się terapeuta do nowego członka grupy. Na to hasło policjanci przycisnęli biedaka do krzesła.
- Skuć go i obnażyć? - spytał policjant. W głosie dało się słyszeć nutkę nadziei.
- Nie trzeba - powiedział spokojnie terapeuta. - Poradzę sobie i z tym przypadkiem.
Rozczarowani policjanci wyszli. Członkowie grupy terapeutycznej patrzyli na "nowego" z troską. Widać było, że nałóg prywatności stoczył go na samo dno. Oni już kiedyś podnieśli się z tego dna i wiedzieli, jakie trudne musiało być jego życie.
- Ciesze się, że jesteś. Jak się nazywasz? - zwrócił się terapeuta do nowego.
- A po luj chcesz wiedzieć, jak się nazywam?
- No dobrze... jesteś początkujący i pozwolę Ci zachować tę małą tajemnicę - terapeuta zbliżył się do dzikusa. - Chcesz pozostać anonimowy... ja to rozumiem... ale powiedz, czy nie przyszło Ci kiedyś do głowy, że jesteś zwyczajnie chory?
- Ha! To wy jesteście chorzy. Wszyscy po równo. Dajecie się śledzić na każdym kroku, obnażacie się przed milionami ludzi i nazywacie to "normą społeczną". Wierzycie w bzdury firm, które zarabiają na tym obnażaniu. Wierzycie władzom, które dzięki temu zabierają wam podstawowe prawa. Tracicie godność i się na to godzicie! - dzikus mówił to, będąc wyraźnie podekscytowanym.
Terapeuta zrobił strapioną minę. Zrozumiał, że to jeden z tych najcięższych przypadków. Człowiek ten nie dostrzegał nawet własnego kalectwa. Zapewne wymyślił sobie jakąś teorię, dzięki której racjonalizował swój nałóg. Trzeba było się spokojnie dowiedzieć, jaka to teoria.
- Czy możesz jakoś nam uzasadnić, a może wyjaśnić, dlaczego inwigilację nazywasz "nienormalną"? Wszyscy chętnie posłuchamy.
- A powiem! Co mi tam! - nowy dziko spojrzał na innych. - Nie wiem, na ile jesteście dobrzy z historii, ale gdybyście sięgnęli do źródłowych tekstów, to przekonacie się, że jeszcze w XXI wieku ludzie dbali o swoją prywatność. W ówczesnych książkach z zakresu psychologii zauważano różnicę w zachowaniu się człowieka obserwowanego i nie poddawanego obserwacji...
- Ależ skąd! - tu wtrącił się Marcin wcześniej zabierający głos. - Sto lat temu, czyli na początku XXI wieku, istniały już Pojazdy Inwigilacyjne. Wtedy jeszcze były prywatną inicjatywą Świętego Booble, ale to było coś. Nazywano ją Street View. Już wtedy przedstawiciele Świętego Booble mieli świadomość, że taka inwigilacja jest jak najbardziej naturalna. Pojazd inwigilacyjny nie widzi przecież więcej, niż człowiek spacerujący ulicą - Marcin popisał się wiedzą.
- MERDOLISZ! - krzyknął niegrzecznie dzikus. - Władze też mówią, że Pojazd Inwigilacyjny jest jak spacerujący człowiek. Bzdura. Przecież człowiek na spacerze nie robi zdjęć, które potem oglądają miliony innych ludzi! Czym innym jest przejście obok budynku czy człowieka, a czym innym jest zrobienie foty, którą potem każdy może na spokojnie przeglądać i analizować!
- I tu się mylisz - powiedział terapeuta. - Inwigilatorstwo obywatelskie jest coraz bardziej popularnym hobby.
- Bo na mózg ludziom pada! - nowy podekscytował się i mówi dalej. - W ogóle bardzo trendy jest porównywanie zagrożeń dla prywatności do czegoś normalnego, jak spacer. Ale jest inaczej. Kiedyś szef Naszej Masy mówił, że serwisy społecznościowe nie naruszają prywatności, bo to tylko słupy ogłoszeniowe. Hehehe... a jaki słup ogłoszeniowy odwiedzają dziennie miliony osób? Który słup zarabia na ekshibicjonizmie byle idioty? Ja wam mówię, że Nasza Masa to nie jest żaden słup, a Pojazd Inwigilacyjny jest znacznie groźniejszy niż spacerowicz. Nowe technologie redefiniują nasze doświadczenia i działania. Nie są tylko ich rozszerzeniem!
Po tych słowach zapadła cisza. Nowy zastanawiał się, czy coś z jego słów dotarło do słuchających. Terapeuta i reszta grupy zastanawiali się, czy dzikus już się wyszumiał.
- Wiesz, jaka jest definicja normy? - spytał znienacka terapeuta.
- Norma? To jest... - dzikus zastanowił się - ...zachowanie... przyjęte za normalne
- Właśnie. Po pierwsze nie ma dowodów na to, że w XXI wieku prywatność była normą. Poza tym w historii ludzkości było wiele rzeczy uznawanych za normę, ale jakże okrutnych! Zrozum! Chcesz prywatności, ale to wyrzuca Cię na margines społeczeństwa. Prywatność utrudni Ci kontakty z innymi, odetnie Cię od najlepiej skrojonych ofert handlowych. Prywatność sprawi też, że władze nie będą wiedziały, że schodzisz na złą drogę i nie pomogą Ci w porę.
- Więc ja... muszę się leczyć?
- Musisz!
UWAGA: Ten tekst nie jest newsem, a
jedynie komentarzem do bieżących wydarzeń. Przedstawione wydarzenia są
fikcyjne. Podobieństwo autentycznych nazw, osób i firm do tych
występujących w tekście jest zamierzone przypadkowe. Cdn.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*