Zeszłotygodniowa zapowiedź Google'a dotycząca zakupu firmy Motorola Mobility zaskoczyła niejednego inwestora i analityka. Zdziwienie wzbudziła także aż 63-proc. premia, jaką firma chce zapłacić posiadaczom udziałów w amerykańskim producencie telefonów komórkowych. W górę od razu poszybował kurs akcji Nokii - natychmiast pojawiły się także ponownie spekulacje odnośnie możliwej sprzedaży firmy. Inwestorzy uznali, że przecena fińskiej firmy osiągnęła już swoje minimum.

>> Czytaj więcej: Google kupuje, Nokia zyskuje

Z Espoo popłynęły jednak ostrzeżenia w kierunku innych producentów telefonów komórkowych, którzy korzystają z systemu operacyjnego Android. Istnieje bowiem pewne ryzyko, że Google będzie chciał promować swój system jedynie w smartfonach Motoroli Mobility, co mogłoby oznaczać konieczność znalezienia alternatywy. Uderzyłoby to szczególnie mocno w azjatyckich producentów - Samsunga czy HTC.

Swoje obawy wyraziła także agencja ratingowa S&P, która na wieść o planowanym przejęciu zmieniła rekomendację dotyczącą akcji Google'a na "sprzedaj". Decyzja ta była szeroko krytykowana. Agencja podkreśliła w swojej opinii, że ma poważne wątpliwości odnośnie wpływu, jaki wejście na rynek telefonów komórkowych będzie miało na finanse firmy, a także jej relacje z innymi producentami smartfonów - podaje agencja Reuters.

Rekomendacja ta jednak utrzymała się przez zaledwie trzy dni - wczoraj S&P ponownie ją zmieniła, tym razem na "trzymaj". Nie wzywa już więc posiadaczy akcji Google'a do ich sprzedaży. Najwidoczniej zagrały tutaj emocje, ponieważ przez te trzy dni nie wydarzyło się nic, co mogłoby mieć wpływ na podjęcie takiej decyzji.

Żadna z pozostałych agencji nie zmieniała swojej rekomendacji. Akcje Google'a zyskały wczoraj 1,48 proc. i na zamknięciu notowań w Nowym Jorku kosztowały 498,17 USD.