Od początku 2008 roku samobójstwo popełniło 23 pracowników największego francuskiego operatora telekomunikacyjnego - France Telecom, a kolejnych 13 próbowało to zrobić. Skala zjawiska, o którym rozpisują się media nad Sekwaną, zainteresowała także władze w Paryżu. Minister pracy - Xavier Darcos - zażądał spotkania z szefem koncernu, by znaleźć sposób na ograniczenie liczby samobójstw.

Firma, choć nie zgadza się ze stwierdzeniem, że zjawisko przybrało niepokojące rozmiary, zgodziła się podjąć pewne kroki mające na celu poprawę sytuacji. Uruchomiona ma zostać specjalna infolinia dla pracowników cierpiących z powodu stresu. Ten bowiem uznany został za głównego winowajcę. Związki zawodowe podkreślają, że od chwili sprywatyzowania przedsiębiorstwa w 1998 roku rośnie presja na jego pracowników, by byli bardziej wydajni. Nie bez znaczenia jest także systematyczny spadek zatrudnienia w telekomie oraz przenoszenie pracowników do innych działów.

Gervais Pellissier, zajmujący się sprawą we France Telecom, powiedział w wywiadzie dla agencji Reuters, że częściową winę za rosnący stres wśród pracowników ponosi także dzisiejszy styl pracy. Laptopy i telefony służbowe, które pracownicy zabierają ze sobą do domów, sprawiają, że ciągle są oni de facto w pracy. Zawsze bowiem może zadzwonić do nich szef i poprosić o zrobienie pewnych rzeczy.

Dodał on, że przemiany, jakie zaszły w firmie w ciągu ostatnich 10 lat, mogły wywrzeć negatywny wpływ na jej pracowników, jednak to rosnące znaczenie technologii w codziennym życiu sprawia, że jesteśmy od niej coraz bardziej uzależnieni. Niebezpieczne jest zlewanie się życia zawodowego z prywatnym. Pracownicy nie mają czasu, by psychicznie odpocząć od swoich codziennych obowiązków w miejscu pracy.

Nie zapowiedziano podjęcia żadnych nowych kroków. Pewne jest jednak, że sprawa nie pozostanie bez rozwiązania - presja opinii publicznej jest zbyt silna.