Cyberprzestępcy zawsze kierują swoje kroki tam, gdzie jest najwięcej użytkowników. Boleśnie odczuwają to od lat szczególnie użytkownicy systemów operacyjnych i oprogramowania Microsoftu, a teraz na celowniku przestępców znajdują się coraz częściej także użytkownicy serwisu społecznościowego Facebook. Jak ostrzegają eksperci ds. bezpieczeństwa komputerowego, pułapek w social media jest coraz więcej.
reklama
W raporcie firmy ESET (PDF) dotyczącym najaktywniejszych zagrożeń lutego złośliwe oprogramowanie wykorzystujące naszą aktywność w social media wciąż znajduje się poza pierwszą dziesiątką, jednak stanowi realne zagrożenie, o którym warto wiedzieć i zawczasu przygotować się na różnego rodzaju pułapki.
Eksperci zwracają uwagę na robaka internetowego Yimfoca, który do rozprzestrzenia się wykorzystuje czat na Facebooku. Za pośrednictwem tego portalu robak rozsyła do użytkowników wiadomości z linkiem, którego kliknięcie powoduje zainfekowanie danego komputera z systemem operacyjnym Windows.
Jak piszą specjaliści, "zagrożenie działa niczym dywersant i po zagnieżdżeniu się w systemie (Windows - przyp. red.) pozwala innym złośliwym programom na przenikanie na dysk zainfekowanej maszyny. Wśród pobranych aplikacji może znaleźć się m.in. fałszywy program antywirusowy, który poinformuje użytkownika o wykrytej infekcji oraz zasugeruje mu zakup pełnej wersji programu w celu usunięcia zagrożenia. Sam robak Yimfoca potrafi zmieniać ustawienia zabezpieczeń danego komputera, w tym wyłączać zaporę osobistą systemu Windows".
Co istotne, użytkownicy zainfekowanych przez Yimfoca systemów będą nieświadomymi dystrybutorami szkodnika nie tylko za pomocą Facebooka, ale również komunikatorów Skype, MSN oraz Yahoo Messenger, które robak ten potrafi wykorzystać do swoich celów. Według danych laboratorium antywirusowego ESET Yimfoca dokucza obecnie najbardziej internautom zamieszkującym Austrię, Czechy i Słowację.
Kolejny robakiem, którego aktywność w social media została dostrzeżona przez ekspertów od bezpieczeństwa komputerowego jest Fbphotofake. Ten windowsowy robak rozprzestrzenia się z kolei za pośrednictwem wiadomości publikowanych na tablicy użytkowników Facebooka, wstawiając w nie link kierujący do zainfekowanej strony WWW. Po zarażeniu systemu operacyjnego Fbphotofake próbuje uzyskać dostęp do poufnych danych, które umożliwią twórcom szkodnika rozsyłanie spamu za pośrednictwem profilu ofiary na Facebooku.
Zdaniem Randy Abramsa, dyrektora ds. edukacji technicznej ESET, zainteresowanie cyberprzestępców Facebookiem wynika po części z faktu, iż serwis ten pozostawia kwestie bezpieczeństwa samemu użytkownikowi. Domyślnie bowiem prywatne informacje internautów są widoczne dla wszystkich użytkowników portalu. Dopiero po odpowiedniej zmianie ustawień prywatności stają się one dostępne wyłącznie dla określonej grupy osób. Warto sprawdzić ustawienia swojego profilu na Facebooku i zadbać o należytą ochronę swojej prywatności.
Wspomniane robaki wykorzystują ponadto fakt, że wielu użytkowników social media bezmyślnie klika w podstawione im linki. Jak wykazało przeprowadzone kilka miesięcy temu badanie w serwisach Facebook i Twitter, aż 97% respondentów bez zastanowienia korzysta z odnośników zamieszczonych na platformach społecznościowych, nie sprawdzając ich uprzednio pod kątem bezpieczeństwa.
Pamiętajmy zatem, że bezmyślność i naiwność internautów to podstawa, na której cyberprzestępcy opierają swoją działalność. Nie dajmy im zbyt wielu powodów do zadowolenia, nie tylko na Facebooku.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*