Facebook będzie przekazywał reklamodawcom ogólne dane o tym, co ludzie mówią na temat marek, zjawisk i działań, także w postach niepublicznych. W rzeczywistości Facebook już wcześniej to sprawdzał, ale teraz dodatkowo podzieli się wiedzą z innymi podmiotami.
Wczoraj Facebook przedstawił kolejną nowość dla reklamodawców - Topic Data. Mówiąc najogólniej, jest to zestaw danych na temat tego, o czym ludzie mówią na Facebooku, tzn. o jakich mówią markach, produktach, tematach czy działaniach. Dzięki temu np. producent napoju będzie mógł sprawdzić, czy ludzie często mówią o jego produkcie. Albo producent maści na hemoroidy będzie mógł sprawdzić, ilu ludzi np. z Polski skarży się na tę dolegliwość. To może się przydać przy wprowadzaniu produktu na rynek.
Co istotne, informacje przekazywane reklamodawcom będą obejmowały treści z postów udostępnianych wybranemu kręgowi osób. Oczywiście dane te będą pogrupowane i pozbawione jakichkolwiek informacji na temat osób. Marketerzy otrzymają dane od razu w formie analiz i interpretacji.
Początkowo nowe narzędzie będzie dostępne dla wybranych partnerów. Nie wiadomo jeszcze, czy Facebook ma zamiar jakoś szczególnie na nim zarabiać. Samo udostępnianie danych może zachęcić reklamodawców do inwestowania w reklamy i to może gigantowi wystarczyć.
Szczególne emocje może wzbudzić to, że Facebook będzie przekopywał informacje "prywatne", o ile oczywiście można nazwać "prywatnym" coś, co opublikowano na Facebooku. Najwyraźniej Facebook nie będzie analizował treści przesyłanych przez Messengera. Ponadto Re Code dowiedział się, że Facebook nie będzie brał pod uwagę wpisów udostępnianych tylko użytkownikowi (z opcją "Tylko ja"). Nawet pomimo to można pytać, czy Facebook nie posuwa się za daleko, podsłuchując, o czym mówią ludzie?
Zawsze warto zadawać takie pytania. Miejmy jednak na uwadze, że samo "podsłuchiwanie" w celu ustalenia tematów wpisów nie jest niczym nowym. Facebook już wcześniej to robił w celu targetowania reklam. Różnica między "kiedyś" a "teraz" polega na tym, że reklamodawcy otrzymają jakiś wgląd w te dane.
Inna rzecz, że zautomatyzowana analiza treści komunikacji nie jest niczym nowym w naszej rzeczywistości. Firma Google analizuje e-maile, aby wyświetlać reklamy w Gmailu. Zdaniem Google nie ma w tym nic złego, bo jeśli korzystasz z danej usługi, to musisz się liczyć z koniecznością automatycznego przetwarzania informacji. W przypadku Google to przetwarzanie jest tak dobre, że może wykryć pedofilskie zdjęcia i fakt ten może być zgłoszony organom ścigania. Nadal jednak wszystko odbywa się automatycznie.
Nie chcę, byście myśleli, że bronię Facebooka. Uważam, że dyskutowanie o takich narzędziach jak Topic Data (albo reklamy w Gmailu) jest bardzo istotne, niezależnie od przedstawianych poglądów. Każdy użytkownik usług elektronicznych powinien mieć świadomość, że stanowi dla usługodawcy źródło cennych danych. Należy zawsze pytać o to, czy przypadkiem nie oddajemy zbyt wiele za zbyt niewiele. W tym miejscu warto przypomnieć, że ta kwestia może być uregulowana przez unijną reformę ochrony danych, która niestety może być zepsuta. Więcej na temat tej popsutej reformy w tekście polecanym poniżej.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|