Mimo ciągłych zapewnień o tym, że dane osobiste obywateli i klientów są bezpieczne, kolejne wydarzenia zdają się temu przeczyć. O najnowszym przypadku spektakularnej kradzieży wrażliwych danych w Chile informuje agencja Associated Press. Z kolei firma zajmująca się bezpieczeństwem informatycznym - Sophos - przypomina, jak ważne jest dobre zabezpieczenie danych osobistych.

Dane 6 milionów mieszkańców kraju zostały skradzione w piątek, 9. maja, z serwerów Ministerstwa Edukacji, Komisji Wyborczej oraz wojska. Zostały następnie umieszczone na chilijskim blogu, skąd każdy mógł je pobrać. Administrator serwisu zwrócił na to uwagę w sobotni poranek, natychmiast powiadomiona została policja, która nakazała ich natychmiastowe usunięcie. Nie jest jednak wiadome, ile osób skopiowało wcześniej zawartość strony.

Każdy zainteresowany mógł swobodnie przeglądać imiona i nazwiska, adresy tradycyjne i elektroniczne, numery telefonów oraz dowodów osobistych, a także informacje ze szkół wyższych dotyczące osób otrzymujących pomoc finansową, a także wniosków studentów.

Cracker znany jako "Anonymous Coward" (pol. anonimowy tchórz) poinformował, że zrobił to, by pokazać, w jaki sposób chronione są dane obywateli Chile.

W stolicy kraju, Santiago de Chile, trwa już oficjalnie dochodzenie, które ma wyjaśnić, w jaki sposób 40 procent mieszkańców kraju zostało narażonych na niebezpieczeństwo. Szef policji uspokoił jednak obywateli, że nie zostały ujawnione żadne informacje finansowe, a skala całego zjawiska okazała się mniejsza, niż początkowo przypuszczano.

Rządy, a także firmy prywatne, posiadające często niezwykle rozbudowane bazy danych swoich obywateli czy klientów, muszą poważnie traktować każdy incydent związany ze złamaniem zabezpieczeń i kradzieżą danych. To bowiem, jak są one chronione w coraz większym stopniu wpływa na poziom zaufania do instytucji oraz przedsiębiorstw.