Atak na amerykański sklep miał być odwołany, jednak wczoraj wieczorem przez pół godziny nie działały strony jego europejskich oddziałów. Zwykła awaria związana z dużą liczbą kupujących czy też działanie celowe?
reklama
Przez około pół godziny w niedzielę wieczorem nie działały serwisy internetowe firmy Amazon w Wielkiej Brytanii, Francji, Niemczech, Austrii i Włoszech - podaje serwis BBC News. Zlokalizowane są one na serwerach w Dublinie, co znacznie mogło ułatwić ewentualny atak. Grupa Anonymous zapowiadała wcześniej podjęcie kroków względem amerykańskiej firmy, w piątek jednak z nich zrezygnowała, podkreślając, że nie ma odpowiednich środków.
Nie ma żadnego potwierdzenia, że wczorajsza niedostępność serwisów internetowych była efektem ataku typu DDoS lub też, że stoi za nią właśnie grupa Anonymous. Amazon informuje jedynie, że sytuacja wróciła już do normy.
Nie można jednak wykluczyć, że piątkowe odwołanie ewentualnych ataków miało jedynie na celu uśpienie czujności firmy, a wczorajsze działania były testem. Przeprowadzenie skutecznego ataku w okresie świątecznym mogłoby mieć bardzo negatywne skutki dla firmy, uderzając ją mocno po kieszeni.
Amazon naraziła się, gdy podjęła decyzję o zerwaniu współpracy z serwisem Wikileaks, któremu udostępniała miejsce na serwerach. Inne firmy i instytucje, które podjęły analogiczne kroki względem serwisu, także zostały ukarane. Wśród nich były Visa, MasterCard czy szwedzka prokuratura.
Mieć się na baczności powinna także holenderska prokuratura, która pod koniec zeszłego tygodnia zatrzymała 16-letniego chłopaka, którego podejrzewa o udział w ataku na Visę, MasterCarda i PayPala.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*