Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Zobacz technologię, jaka stała za skokiem Feliksa Baumgartnera

15-10-2012, 14:07

Skok Baumgartnera z krawędzi kosmosu to więcej niż kaskaderski wyczyn. To było wielkie przedsięwzięcie technologiczne oraz - nie ukrywajmy - wielkie widowisko za niemałe pieniądze. Zobacz, co trzeba było zorganizować, aby Felix mógł skoczyć.

robot sprzątający

reklama


ciąg dalszy...

Balon wynoszący skoczka na żądaną wysokość był ogromną kulą zrobioną z tworzywa o grubości zaledwie 0,02 mm. Przed napompowaniem był bardzo, bardzo delikatny. Wyglądał iście magicznie po napełnieniu helem, ale źle znosił silne wiatry i dlatego skok przekładano. Nie był to balon szczególnie niezwykły pod względem technologicznym, tzn. wykorzystano w nim rozwiązania znane od wielu lat z balonów do badań naukowych. To nie znaczy, że latanie takim balonem jest łatwe. Sama procedura startu nastręcza sporo problemów.

 

Spadochron, z którego korzystał Felix Baumgartner, również nie był standardowym sprzętem. Mówiąc ściślej, skoczka wyposażono w trzy spadochrony - jeden hamująco-stabilizujący oraz dwa do lądowania (główny i rezerwowy). Spadochron hamujący działał absolutnie niezależnie od spadochronu głównego, co było innowacyjne. Felix mógł go użyć w sytuacji, gdyby czuł, że zachodzi taka potrzeba. Do aktywacji służył m.in. przycisk w rękawiczce. Spadochron hamujący miał się też aktywować w sytuacji, gdyby siły działające na skoczka przekroczyły 3,5 G. Z tego powodu spadochron był sprzężony z grawimetrem.

Spadochrony Feliksa ważyły w sumie 27 kg, podczas gdy zwykłe ważą do 9 kg. Feliks miał możliwość pozbycia się spadochronu rezerwowego, czego w normalnych spadochronach nie ma. Było to potrzebne, gdyby zaszła konieczność przyśpieszenia opadania. Zwykłe spadochrony pozwalają na skoki z ok. 7,6 tys. metrów.

Reakcja społeczna

Jak wspomniałem wcześniej, skok Feliksa Baumgartnera był także zjawiskiem społecznym, śledzonym przez 9 milionów internautów, telewizje, media elektroniczne itd.

Jak wynika z analizy firmy SentiOne, internauci śledzili to wydarzanie przede wszystkim na Facebooku oraz w komentarzach na portalach (SentiOne przeanalizowała w sumie 13 tys. wypowiedzi). Większość wypowiedzi miała charakter neutralny, ok. 13% pozytywny, a ok. 1% negatywny (237 wypowiedzi). Nie wszystkim internautom wydawanie dużych pieniędzy na kaskaderski wyczyn wydawało się rozsądne.

wykres

Jeśli już jesteśmy przy temacie wydawania pieniędzy, warto zwrócić uwagę na jedną rzecz - choć skok Feliksa Baumgartnera miał wymiar naukowy, było to przedsięwzięcie sfinansowane m.in. przez Red Bulla. Trudno nie natknąć się na logo tej firmy, przeglądając materiały dotyczące skoku. O tym skoku mówiono długo przed momentem skoku i zapewne długo jeszcze będziemy o nim słyszeć.

Wiele firm płaci krocie za reklamę towarzyszącą wielkim widowiskom sportowym. W tym przypadku Red Bull sam stworzył sobie takie widowisko. Miliony obejrzały transmisje, ponad 670 tys. ludzi polubiło profil Red Bull Stratos na Facebooku. Wyczyn jest komentowany w niemal każdym medium. To się mogło opłacać.

Czytaj: NASA: Curiosity znalazła na Marsie plastik, ale sensacji nie będzie


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Źródło: Red Bull Stratos