Jeśli prowadzisz serwis i zamieszczasz w nim reklamy to możesz zapłacić za to, że twórca reklamy wykorzystał w niej np. zdjęcie bez pozwolenia. Tak orzekł Sąd Okręgowy w Białymstoku, który bardzo surowo zinterpretował przepisy przestarzałego Prawa prasowego.
reklama
Łatwo sobie wyobrazić taką sytuację. Ktoś daje do gazety reklamę lub ogłoszenie ze zdjęciem. Zdjęcie znalazło się w reklamie z naruszeniem praw autorskich, ale wydawca gazety o tym nie wie (zakłada, że twórca reklamy dogadał się z fotografem). Kto powinien odpowiedzieć za naruszenie? Większość osób powie, że twórca reklamy. Okazuje się, że równie dobrze może odpowiedzieć Bogu ducha winny wydawca gazety. Mówi o tym wyrok Sądu Okręgowego w Białymstoku z 2 września 2016 roku (sygn. akt VII GC 329/15).
Tło sporu było następujące. Pewien mężczyzna - zawodowy fotograf - pozwał wydawcę serwisu internetowego w związku z naruszeniem praw autorskich. Chodziło o prawa do zdjęcia, które w wersji oryginalnej przedstawiało bukiet tulipanów z napisem "Dzień kobiet". To zdjęcie zostało przerobione w taki sposób, że ktoś zamiast napisu "Dzień kobiet" umieścił informację o promocji na siłowni z okazji dnia kobiet.
Zdjęcie zostało e-mailem przesłane do wydawcy serwisu internetowego, a ten opublikował je wraz z informacją o wydarzeniu. Nie miał pojęcia o naruszeniu praw jakiegokolwiek twórcy.
Gdy sprawa trafiła do sądu wydawca serwisu internetowego powoływał się m.in. na Prawo prasowe, a konkretnie na art. 42 ust. 2 tej ustawy. Ten przepis mówi, że...
Wydawca i redaktor nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń i reklam opublikowanych zgodnie z art. 36.
Tymczasem art. 36 mówi, że...
Art. 36. 1. Prasa może zamieszczać odpłatne ogłoszenia i reklamy.
2. Ogłoszenia i reklamy nie mogą być sprzeczne z prawem lub zasadami współżycia społecznego,
Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał, że w tej sytuacji art. 42 nie zwalnia wydawcy serwisu internetowego z odpowiedzialności za niezawinione naruszenie praw autorskich.
- Zgodnie bowiem z art. 42 ust. 2 Prawa prasowego (Dz. U. z 1984 r., Nr 5, poz. 24) wydawca i redaktor nie ponosi odpowiedzialności za treść ogłoszeń i reklam opublikowanych zgodnie z art. 36. Takie ogłoszenia i reklamy nie mogą być jednak sprzeczne z prawem lub zasadami współżycia społecznego (art. 36 ust. 2 cyt. Ustawy). Za sprzeczne z prawem należy uznać zatem zamieszczanie reklam sprzecznych z prawem autorskim i prawach pokrewnych - napisał Sąd Okręgowy w uzasadnieniu wyroku.
Sąd uznał, że wydawca powinien zapłacić fotografowi niecałe 1300 zł plus zwrócić koszty procesu.
To uzasadnienie może zjeżyć włosy na głowach wszystkich ludzi prowadzących serwisy z reklamami. Wydawca może odpowiedzieć za to, że w reklamie znalazł się element graficzny wykorzystany bez zgody jego autora. Wykrycie takich naruszeń "zaszytych w reklamie" może być w niektórych przypadkach bardzo trudne lub wręcz niemożliwe. Właściwie to wydawcy mają teraz powody aby... nie ufać żadnej reklamie.
Sąd przyjął interpretację prawa w 100% odpowiadającą jego literze. Natomiast jest to interpretacja dość surowa. Jeśli sądy nadal będą orzekać w ten sposób to:
Zobacz także: Prawo autorskie i prawa pokrewne.Skrypt "Prawo autorskie i prawa pokrewne" zawiera kompleksowe omówienie prawa autorskiego i praw pokrewnych. Dzięki niemu zrozumiesz: istotę prawa autorskiego, zasady jego ochrony, zastosowanie norm prawa autorskiego w praktyce.* |
Czy tak właśnie powinno działać prawo? Komentarza w tej sprawie udzielił nam dr Damian Flisak, radca prawny i specjalista w zakresie prawa autorskiego.
- Sąd Najwyższy mierzył się z tym zagadnieniem i właściwie wydał różne interpretacje zakreślające odpowiedzialność wydawców. Jeden nurt idzie tak, że skoro art. 36 mówi, że ogłoszenia i reklamy nie mogą być sprzeczne z prawem lub z zasadami życia społecznego, to art. 42 nie może zwalnia tych wydawców z odpowiedzialności za rozpowszechnienie reklamy naruszającej prawo lub zasady współżycia społecznego (...) Drugi nurt mówi, że nie możemy domniemywać, że ustawodawca był nieracjonalny. Sąd Najwyższy w innym wyroku odrzucił to dość proste rozumienie i uznał, że redaktor i wydawca odpowiadają jedynie wówczas, kiedy na pierwszy rzut oka powinni byli zauważyć, że materiał narusza cudze prawa - tłumaczy ekspert.
Damian Flisak dodaje, że w pewnych określonych przypadkach naruszenie można "wyczuć" od razu, ale niekoniecznie w przypadku praw autorskich. Przepisy dotyczące odpowiedzialności za reklamy pierwotnie miały przeciwdziałać naruszaniu różnych praw.
- Najłatwiej to wytłumaczyć na przykładzie naruszenia dóbr osobistych. Jeśli jakaś gazeta puści reklamę z niemądrym tekstem w rodzaju "bijmy kolorowych" (...) to a prima vista widać, że to godzi to w porządek prawny. Niestety w przypadku praw autorskich jest to rzeczywiście trudne bo nie bardzo wiadomo jak wydawca czy redaktor miałby weryfikować skuteczne nabycie praw autorskich. Tu nie ma innej metody jak od każdego żądać umów i zaświadczeń, a nawet jeśli ich zażądamy to i tak powinien usiąść nad nimi prawnik - mówi dr Damian Flisak.
- W tym wyroku Sądu Okręgowego sąd poszedł tą pierwszą ścieżką. Jeśli puściłeś coś co narusza prawa autorskie to odpowiadasz tak samo jak autor tej reklamy. Powiem szczerze, że na tle prawa autorskiego nie znam orzeczenia, które by ten problem poruszało. Jednak stosując tę logikę dóbr osobistych do praw autorskich mamy problem. Taka wykładnie formalnie może i odpowiada brzmieniu przepisu, ale może naruszać poczucie sprawiedliwości, ponieważ prawo autorskie jest dość surowe. Z legalistycznego punktu widzenia ten wyrok miałby prawo się ostać. Jak wydawcy mogą się bronić? Oczywiście muszą zamieszczać różne postanowienia w regulaminach w rodzaju "w razie problemów przerzucę ciężar odpowiedzialności na Ciebie". Zakładam, że na rynku już funkcjonują umowy zaopatrzone w takie klauzule.
Rzeczywiście na rynku funkcjonują takie umowy. Oznacza to jednak, że wydawca gazety może być zmuszony do pozywania swojego klienta. Nawet jeśli uda się odzyskać pieniądze to nikt nie zwróci czasu i wysiłku włożonego w proces sądowy. Prawa autorskie są na tyle złożone, że czasem nawet klient może nie mieć pełnej świadomości popełnienia naruszenia.
Dziennik Internautów raz znalazł się w podobnej sytuacji. Opisywaliśmy pewne urządzenie i pobraliśmy zdjęcie ze strony producenta, za jego wiedzą i zgodą. Potem okazało się, że ten producent nie dogadał się z autorem zdjęcia i również nasze działanie zostało uznane za naruszenie. Ostatecznie autor i producent się dogadali, ale otarliśmy się o naruszenie absolutnie niechcący.
Dziennik Internautów od dawna pisze o tym, że Prawo prasowe to przestarzały twór z 1984 roku. Do poprawienia nadają się przepisy dotyczące autoryzacji, sprostowań czy rejestracji prasy. Czy w takim razie przepisy w zakresie odpowiedzialności za ogłoszenia również powinny być poprawione? Jeszcze raz oddajmy głos ekspertowi.
- Z całą pewnością przepisy powinny być znowelizowane (...) Moim zdaniem wydawcy i redaktorzy powinni być uprzywilejowani w zakresie odpowiedzialności, a ten przywilej powinien wynikać wyraźnie z przepisu. Nie powinni odpowiadać w takim stopniu jak autorzy tej reklamy, szczególnie w przypadku odpowiedzialności "trudnej do wykrycia" czyli właśnie w przypadku prawa autorskiego. O ile w przypadku dóbr osobistych można łatwiej przeczuć, że coś jest nie tak, przy prawie autorskim jest się właściwie bez szans - podsumowuje dr Damian Flisak.
Poniżej, dla zainteresowanych, zamieszczamy pełne uzasadnienie omawianego wyroku. Dodamy, iż nie jest on prawomocny. Sprawa została przekazana do Sądu Apelacyjnego, który jeszcze nie wyznaczył terminu rozprawy.
Kontakt do autora niniejszego tekstu: mmaj(at)di24.pl.
8181_Zanonimizowany Wyrok z Uzasadnieniem VII GC 329-15 (2) by Dziennik Internautów on Scribd
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|