Yahoo wyświetli na swoich stronach reklamy kontekstowe Google. To ciekawe partnerstwo w momencie, gdy firmą Yahoo rządzi uciekinierka z Google. Pojawią się zapewne zarzuty wzmacniania monopolu.
reklama
W lipcu ubiegłego roku szefową Yahoo została uciekinierka z Google - Marissa Mayer. W świecie technologicznym jest ona kimś w rodzaju celebrytki i zrobiło się wiele szumu. Oczekiwano, że Mayer tchnie nowe życie w Yahoo - dawnego giganta internetowego wyszukiwania. Oczekiwano, że Google będzie musiała się liczyć z konkurencją nowego typu.
Dziś Marissa Mayer w Yahoo nie wzbudza już takich emocji, Google i Yahoo nieoczekiwanie zawarły umowę o partnerstwie, która zmienia Yahoo w klienta Google (sic!).
Na korporacyjnym blogu Yahoo czytamy, że firma zawarła porozumienie z Google przewidujące wyświetlanie reklam Google na różnych stronach należących do Yahoo. To posunięcie tłumaczone jest bardzo mgliście:
- Dodając Google do naszych światowej klasy partnerów reklam kontekstowych, będziemy w stanie rozszerzyć naszą sieć, co oznacza, że będzie dostarczać użytkownikom jeszcze bardziej sensowne reklamy - czytamy na blogu Yahoo.
Rzeczniczka Yahoo potwierdziła dla Bloomberga, że reklamy pojawią się m.in. w serwisach newsowych, sportowych, finansowych i motoryzacyjnych Yahoo.
Dlaczego Yahoo to robi? Trudno uznać, by był to efekt zbliżenia się firm wynikający z zatrudnienia Marissy Mayer. Najprawdopodobniej jest to decyzja czysto biznesowa. Yahoo, podobnie jak wielu innych internetowych wydawców, chce oddać firmie Google nieużywaną powierzchnię reklamową w przekonaniu, że jest to najlepszy sposób monetyzacji ruchu. Trudno znaleźć inne wyjaśnienie.
Yahoo w rzeczywistości robi to nie po raz pierwszy! Jeszcze w roku 2010 japoński oddział Yahoo zawarł porozumienie z Google. Wywołało to bardzo ostrą reakcję ze strony Microsoftu, który dopatrzył się w umowie poważnego zagrożenia dla konkurencji na rynku reklamy internetowej.
Obawy nie są zresztą bezpodstawne. Jeśli jeden z czołowych rywali giganta staje się jego klientem, trudno nie mówić o budowaniu monopolu.
Teraz Microsoft też nie będzie zadowolony. W roku 2008 gigant próbował kupić Yahoo, co było początkiem całej komedii pt. Microsoft kupuje Yahoo. Komedia skończyła się zawarciem 10-letniej umowy reklamowej pomiędzy firmami w roku 2009, a Microsoft skupił się na swojej wyszukiwarce Bing.
W roku 2011 znów pojawiły się plotki o możliwości przejęcia Yahoo przez Microsoft, ale to nikomu już się nie opłacało. Jednocześnie Yahoo musiała w tym czasie przekonać się, że 10-letnia umowa z Microsoftem nie jest tak opłacalna, jak początkowo sądzono.
Obecnie Yahoo stanowi firmę, która w dziwny sposób splotła losy wszystkich największych graczy na rynku wyszukiwarek i reklamy. Ci gracze nigdy nie chcieli być w jednej drużynie, a jednak tworzą teraz dziwny trójkąt. Yahoo najwyraźniej doszła do wniosku, że bycie podstawą tego trójkąta nie musi być niczym złym.
Czytaj także: Google kradnie obrazki ze stron WWW? Nowa wyszukiwarka grafiki zmniejsza ruch do stron
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
CETA na ukończeniu i szykuje się TAFTA, czyli rodzeństwa ACTA ciąg dalszy
|
|
|
|
|
|