Polskie organy ścigania są bezsilne wobec firm, które rozsyłają do przedsiębiorców pisma wyglądające jak urzędowe, które mają skłonić do wpłaty. Wielu ludzi czuje, że ich oszukano, ale zdaniem prokuratury przestępstwa nie ma.
reklama
Dziennik Internautów wielokrotnie pisał o różnych firmach, które podszywają się pod państwowe rejestry firm albo inne urzędy. Zwykle ich działanie polega na tym, że wysyłają do nowo otwartych firm pisma wyglądające jak urzędowe. Te pisma sugerują, że przedsiębiorca ma obowiązek umieszczenia firmy w specjalnym rejestrze i musi za to zapłacić. Z reguły w piśmie podawane są przepisy lub nazwy ustaw, co ma wzmacniać wrażenie prawnego obowiązku. Na pismach jest również pieczątka i podpis, co wzmacnia wrażenie "urzędowości".
Pisma z "prywatnych rejestrów" z reguły nie mówią wprost, że trzeba koniecznie zapłacić za coś, co jest wymagane prawem. Ich nadawcy dobrze wiedzą, że nie mogą sobie pozwolić na oczywiste kłamstwo. Redagują swoje "wezwania do zapłaty" w taki sposób, by zawierały jakieś przepisy i nazwy znanych instytucji, a na końcu dodają informację w rodzaju "Brak płatności spowoduje trwały brak wpisu przedsiębiorcy" albo "umieszczenie wpisu (...) wymaga uregulowania fakultatywnej opłaty".
Oto przykładowe pisma. Ostrzegamy, że w praktyce te pisma mogą wyglądać inaczej. Rozsyłają je różne firmy i w różnej postaci.
Wielu przedsiębiorców się nabiera i nie można ich za to winić. Są to zwykle ludzie rozpoczynający działalność, którzy są przygotowani na poniesienie różnych wstępnych kosztów. Te 180-190 zł za wpis do rejestru wydaje się początkowo "zwykłym obowiązkiem", choć oczywiście po czasie przychodzi refleksja.
Niektórzy przedsiębiorcy próbowali zgłaszać tego typu działania na policję. Niestety jak podaje płocka Wyborcza, może to być zwykła strata czasu. Prokuratura Okręgowa w Płocku odmówiła podjęcia działań w tego typu sprawach. Organ kierował się tym, że rejestry są autentycznie działającymi firmami (tak rzeczywiście jest), których nazwy mają jedynie przypominać nazwy urzędów. W pismach znajdują się wzmianki o tym, że wpłata może być nieobowiązkowa (fakultatywna). Zdaniem prokuratury w takich przypadkach przestępstwa nie ma (zob. Przeczytaj, nim zapłacisz. Fakultatywny = nieobowiązkowy).
Najciekawsza w całej sprawie jest - moim zdaniem - wypowiedź rzeczniczki Prokuratury Okręgowej, pani Iwony Śmigielskiej-Kowalskiej. Cytuję za płocką Wyborczą.
Faktycznie, można powiedzieć, że mamy do czynienia z wykorzystaniem nieuwagi adresatów pism. Ale nie z przestępstwem oszustwa - twierdzi Iwona Śmigielska-Kowalska.
Dla mnie to niezwykłe.
Całe życie byłem przekonany, że oszustwo może polegać także na wykorzystaniu nieuwagi. Art. 286 Kodeksu Karnego mówi, że "Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8". Rozumiem zatem, że według płockiej prokuratury "wykorzystywanie nieuwagi" w celu zarobkowym nie mieści się w granicach "wyzyskiwania błędu".
Oczywiście nie twierdzę, że prokuratura nie ma racji. Po prostu podkreślam, że to, w jaki sposób zwykły obywatel rozumie słowo "oszustwo", może być bardzo odmienne od tego, jak rozumie to prokurator.
Z punktu widzenia obywatela rada jest tylko jedna. Trzeba bardzo, ale to bardzo uważnie czytać wszystkie otrzymywane pisma. Warto mieć na uwadze, że po założeniu firmy możecie otrzymać różne oferty "wpisów", które wyglądają jak pisma urzędowe. Problemy początkujących przedsiębiorców wykraczają zresztą poza takie "wezwania". Warto pamiętać także o serwisach pobieraczkowych dla firm oraz o firmach oferujących przez telefon reklamę w sieci.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Tłumy na koncertach są dowodem strat artystów - mówi ZAiKS i wydawca Kazika
|
|
|
|
|
|