7 miliardów złotych - tyle według Urzędu Komunikacji Elektronicznej wart jest polski rynek pocztowy. Dynamiczny rozwój sklepów internetowych i rekordowa w nich sprzedaż zwiastują dalszy jego wzrost. Wiele wskazuje jednak na to, że coraz mniejszy udział będzie w nim miała Poczta Polska. Coraz częściej bowiem sklepy i sami kupujący wybierają usługi innych niż nasz narodowy operator firm.

Interes zwietrzył w przesyłkach m.in. inPost. W październiku ubiegłego roku firma uruchomiła Paczkomaty 24/7 - usługę, dzięki której możemy odebrać paczkę o dowolnej porze każdego dnia. W momencie jej uruchomienia działało w kraju 150 takich monitorowanych urządzeń. Do końca 2009 roku udało się uruchomić kolejnych 50. Klienci, co prawda, nie otrzymają paczek do domu, jednak w większości przypadków wizyty listonoszy czy kurierów kończyły się i tak pozostawieniem awiza, co oznaczało późniejszą wizytę na poczcie.

Usługa cieszy się dużą popularnością - inPost zyskał w ciągu trzech miesięcy 40 tysięcy klientów. Ich liczba cały czas dynamicznie rośnie. Firmie udaje się także utrzymać wysoką jakość usług - według prowadzonych przez nią badań 98 procent przesyłek dostępnych jest w paczkomacie już dzień po nadaniu.

To zapewne skłoniło firmę do pójścia o krok dalej. Od 31 grudnia wszyscy zainteresowani mogą w paczkomacie nie tylko odebrać paczkę, ale także ją nadać. Usługa dostępna jest tylko dla zarejestrowanych użytkowników. Aby z niej skorzystać, trzeba przesyłkę nadać przez internet, a następnie zanieść do wyznaczonego paczkomatu. inPost jest zdania, że da to klientom kolejną możliwość oszczędzania czasu i pieniędzy.

Do końca lutego liczba paczkomatów ma wzrosnąć do 300 w 60 miastach (obecnie są one w 39 miastach). W II kwartale ich liczba wzrośnie do 450, a docelowo ma osiągnąć 800.

>> Czytaj także: Paczkomaty i trzej muszkieterowie vs Poczta Polska