Parlament opowiedział się za brytyjską drogą - najpierw edukować, potem odcinać. Czy jednak kierunek ten okaże się skuteczny? Przekonamy się za dwa lata.
Nowa Zelandia podąża ścieżką wyznaczoną już przez niektóre państwa Starego Kontynentu w zakresie walki z nielegalną wymianą plików. Ustawa zakładająca odcinanie dostępu (na maksymalnie sześć miesięcy) do sieci internautom naruszającym prawa autorskie została przyjęta przez parlamentarną Komisję Handlu. Teraz czas na drugie czytanie. Jej kształt został nieco złagodzony, ostateczne sankcje jednak pozostały takie same - podaje TorrentFreak.
Władze w Wellington chcą bowiem, podobnie jak w Londynie, najpierw edukować obywateli, a dopiero gdy działania te okażą się bezskuteczne, sięgnąć po bardziej drastyczne metody. Okres ochronny trwać będzie dwa lata, po czym sytuacja zostanie ponownie oceniona.
Przedstawiciele telekomów generalnie są przeciwni odcinani dostępu internautom, jednak propozycję rządu uważają za rozsądną. Dwuletni okres powinien być wystarczający na to, by zastanowić się, skąd brać muzykę czy filmy. Po jego upływie żadne dodatkowe działania legislacyjne nie będą konieczne - część ustawy dająca prawo do odłączania internautów po prostu wejdzie w życie.
Badania opinii społecznej sugerują, że otrzymanie przez zainteresowaną osobę listu wzywającego do zaprzestania dzielenia się chronionymi plikami skutkuje w większości przypadków. Dostawcy internetu liczą, że tak właśnie będzie. W przeciwnym wypadku czekać ich będzie znacznie więcej pracy.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|