Unia Europejska i Stany Zjednoczone są coraz bliższe osiągnięcia ostatecznego porozumienia w zakresie polityki ochrony prywatności. Coraz mniejsza różnica zdań pomiędzy stolicami sprawia, że może stać się to nawet w tym roku. Obie strony intensywnie pracują nad tym, by dojść do wspólnych rozwiązań. Wszystko w interesie kilkuset milionów internautów.

Viviane Reding, unijna komisarz ds. sprawiedliwości, której wypowiedź cytuje agencja Reuters, podkreśliła, że jeszcze niedawno twierdzono, że różnice między UE i USA były tak duże, że współpraca byłaby prawie niemożliwa. Dodała, że sytuacja zmienia się na korzyść bardzo szybko. Jej słowa potwierdził amerykański ambasador przy Unii Europejskiej - William Kennard. Powiedział on, iż jest świadom tego, że jakiś czas temu postrzegano Amerykanów jako mniej zatroskanych prywatnością. Teraz jednak ulega to zasadniczym zmianom.

Wystarczy wspomnieć wydarzenia ostatnich tygodni. W połowie lutego w amerykańskim parlamencie przedstawiona została Do not track Act. Ustawa zakłada, że każdy internauta będzie miał możliwość włączenia opcji „nie śledź mnie” w swojej przeglądarce. Wymierzona jest ona przede wszystkim w firmy zajmujące się zbieraniem i przetwarzaniem danych, wyjątek został ustanowiony dla tych, które czynią to w celu poprawy jakości własnych usług.

Kongres interweniuje także w przypadku serwisu społecznościowego Facebook. Na cenzurowanym są również inne firmy zbierające mnóstwo danych o użytkownikach internetu. Europa nie pozostaje w tyle - Komisja Europejska chce jeszcze w tym roku doprowadzić do ujednolicenia prawa w całej Unii Europejskiej w zakresie ochrony prywatności.

>> Czytaj więcej: KE zaproponuje zmiany w ochronie prywatności

Do uzgodnienia pozostaje wiele szczegółów, nie brak jednak optymistów wierzących w sukces negocjacji pomiędzy Brukselą a Waszyngtonem. Sama Unia musi sobie jeszcze poradzić z własnymi pomysłami na zapewnienie odpowiedniego poziomu ochrony. Sceptycy obawiają się jednak, że z wielkich słów pozostanie niewiele.