Doszło do sabotowania niektórych komponentów elektrowni atomowej poprzez wprowadzenie do nich złośliwego oprogramowania. Winnymi są, zdaniem Teheranu, państwa wrogo do niego nastawione.
Pod koniec września Dziennik Internautów informował o problemach, jakie w Iranie wywołał wirus Stuxnet. Mimo że oficjalnie władze w Teheranie temu zaprzeczały, podejrzewano, że został on stworzony w celu zniszczenia elektrowni atomowej w Bushehr. Jej otwarcie zostało opóźnione, oficjalnie jednak z innych powodów. Pojawiły się także spekulacje, że za całą operacją stał izraelski wywiad wojskowy.
Zaniepokojona całą sprawą jest także Organizacja Narodów Zjednoczonych. Specjaliści zajmujący się cyberbezpieczeństwem nie mieli wątpliwości, że prawdziwym celem ataku była infrastruktura energetyczna Iranu, w tym także elektrownia atomowa. Zagrożenie traktowane jest niezwykle poważnie, gdyż ewentualne jej zniszczenie mogłoby zagrozić nie tylko kruchemu pokojowi na Bliskim Wschodzie, ale także doprowadzić do katastrofy humanitarnej i ekologicznej. Potwierdziła ona także, że Iran wstrzymał czasowo program wzbogacania uranu.
Władze w Teheranie poinformowały tymczasem, że niektóre z wirówek używanych w procesie wzbogacania paliwa jądrowego faktycznie były sabotowane - podaje BBC News. Miało to być dziełem państw nieprzyjaznych Iranowi (mimo że nie zostały one wymienione, można się domyślać, że chodzi o Stany Zjednoczone i Izrael). Prezydent Ahmadineżad podkreślił jednak, że atak miał ograniczone skutki.
Zarażone wirusem zostały tylko niektóre z wirówek, jednak specjaliści zdołali sobie już z tym problemem poradzić. Twierdzą, że kolejny podobny atak nie będzie już możliwy. Teheran jest zdania, że działania te były de facto wypowiedzeniem Iranowi wojny elektronicznej.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*