Wszyscy wiemy, że nasze dane są towarem, ale zawsze oddajemy je za darmo. Firma Datacoup chce płacić ludziom za to, że przekazują je dane.
reklama
Usługi takie jak Facebook czy Google nie są bezpłatne. W rzeczywistości płacimy za nie naszymi danymi i choć niby o tym wiemy, nie zastanawiamy się nad opłacalnością tej transakcji. Nie przeliczamy swoich danych na wartość pieniężną. Po prostu zakładamy, że usługa Facebooka jest warta tego, co w zamian mu oddajemy.
Startup o nazwie Datacoup może zmienić nasze myślenie o wartości danych. Ma on zamiar umożliwić ludziom zarabianie na udostępnianiu swoich danych osobowych. Użytkownicy usługi Datacoup będą mogli wybierać jakie dane udostępniają oraz komu. Mogą to być dane z serwisów społecznościowych, ale także dane dotyczące transakcji dokonanych kartami płatniczymi.
Użytkownicy Datacoup będą mogli w różny sposób wizualizować swoje dane oraz - co chyba najważniejsze - będą otrzymywać miesięczne wynagrodzenie. Im więcej danych udostępnią, tym wynagrodzenie będzie wyższe. W chwili obecnej Datacoup prowadzi testy beta, do których zapisało się 1,5 tys. ludzi. W ramach tych testów ludzie będą dostawać 8 dolarów za dostęp do informacji.
Jak podaje MIT Technology Review, jeszcze żaden reklamodawca nie kupił danych od Datacoup, ale firma rozpoczęła już rozmowy na ten temat i twierdzi, że ich efekty są zachęcające. CEO firmy Matt Hogan uważa, że dane z Datacoup będą cenne, gdyż łatwiej będzie je połączyć z konkretnymi osobami. Właściwie trudno sobie wyobrazić lepszy zestaw informacji o człowieku, niż taki, który pochodzi bezpośrednio od tego człowieka.
Sprzedający na giełdzie - zdj. z Shutterstock.com
Trzeba przyznać, że w pomyśle Datacoup jest coś bardzo uczciwego - oddajesz dane, dostajesz zapłatę. Pytanie tylko, czy będzie to zapłata uczciwa? Wspomniane 8 dolarów to kwota przyjęta w testach. Czy to dużo? No cóż... 8 dolarów miesięcznie to 96 dolarów rocznie. Miło byłoby dostać niecałe 100 dolarów na koniec roku od Facebooka, prawda?
W przeszłości Dziennik Internautów pisał o rozszerzeniu Privacyfix, które w przybliżeniu oblicza ile pieniędzy mogą zarabiać firmy na Twoich danych. Według oszacowań Privacyfix firma Google może zarobić ponad 700 dolarów rocznie na danych jednej osoby. Oczywiście to nie oznacza, że Datacoup będzie w stanie zarobić tyle samo. Wydaje się jednak, że kupno danych za niecałe 100 dolarów rocznie i odsprzedanie ich drożej jest całkiem możliwe.
Gdyby Datacoup osiągnął sukces, byłby to duży przełom w naszym myśleniu o obrocie danymi osobowymi w sieci. Z czasem mogliby się pojawić konkurenci, którzy być może oferowaliby lepsze warunki. Ten rynek byłyby oczywiście wolny od problemów, także etycznych. Czy kupowanie prywatności za pieniądze powinno mieć miejsce? Mówimy przecież o rzeczy związanej z ludzką godnością. Jak daleko mogłyby się posunąć giełdy sprzedaży danych?
Datacoup przekonuje, że chce oddać ludziom kontrolę nad ich danymi. W rzeczywistości jednak startup chce zbierać i łączyć ze sobą te dane, które ludzie oddali już innym podmiotom. To nie jest żaden postęp w obszarze prywatności, nawet jeśli może być to przełom w dziedzinie myślenia o wartości danych osobowych.
Czytaj: Polityka Google narusza prawo ochrony danych - uznał holenderski urząd
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|