Spotify doczekała się pozwu za prawa autorskie, ale nie chodzi o piosenki. Wytwórnia Ministry of Sound uważa, że playlisty użytkowników naruszają prawa do jej składanek.
reklama
To kolejny tekst z cyklu "absurdy własności intelektualnej".
Dziennik Internautów często zwraca uwagę, że wytwórnie muzyczne same utrudniają funkcjonowanie legalnym e-usługom, a potem narzekają na piractwo, konsumentów i w ogóle wszystkich dokoła. Często nie widzą własnych błędów, a jednym z nich jest nadużywanie praw autorskich.
Najnowszym tego przykładem jest Ministry of Sound, londyński klub nocny i wytwórnia muzyczna. Pozwała ona Spotify za naruszenie praw autorskich, ale wcale nie chodzi o to, że w Spotify znalazły się pirackie kopie piosenek.
Niektórzy użytkownicy Spotify utworzyli playlisty, które kopiują składanki wypuszczone przez Ministry of Sound. Niektóre z tych playlist mają nawet w swojej nazwie słowa "Ministry of Sound".
Ponieważ Spotify nie zgodziła się na usunięcie playlist, wytwórnia muzyczna wystąpiła do brytyjskiego sądu z żądaniem ich usunięcia i permanentnego zablokowania podobnych playlist. Ministry of Sound żąda też odszkodowań i zwrotu kosztów postępowania, co potwierdza The Guardian (zob. Ministry of Sound sues Spotify for copyright infringement).
Pozywanie za playlisty nam wydaje się głupie, ale brytyjski sąd może dojść do wniosku, że listy utworów muzycznych są przedmiotem prawa autorskiego. W przeszłości w UK za przedmiot prawa autorskiego uznano terminarz meczów (sic!). Dlaczego? Bo jego przygotowanie wymaga trochę pracy. Oczywiście zestawienie listy utworów o określonych cechach też można uznać za "dzieło" tego rodzaju.
Jest więc możliwość, że twórcy Spotify zostaną ukarani. Zapewne poniosą jakieś koszty sprawy sądowej. Dzięki temu część zasobów Spotify nie pójdzie na inwestycje w nowe funkcje lub marketing, ale zostanie wchłonięta przez prawników. Czy ktoś na tym zyska? Prawnicy tak, ale przemysł muzyczny raczej nie.
Warto zauważyć, że w ubiegłym roku przemysł fonograficzny po raz pierwszy od wielu lat zanotował wzrost. Była to zasługa sprzedaży cyfrowej i nowatorskich usług, takich jak Spotify. Według Międzynarodowej Federacji Przemysłu Muzycznego liczba osób korzystających z abonamentowych usług muzycznych skoczyła w 2012 roku aż o 44% do 20 mln. Przychody z tych serwisów stanowią już 10% przychodów ze sprzedaży cyfrowej.
Teraz możemy zauważyć, jak podmiot z rynku fonograficznego sam uderza w tę obiecującą usługę, narażając ją na bezsensowne straty i posługując się absolutnie dziecinnym rozumieniem praw autorskich.
Osobnym problemem jest to, że Spotify nie tworzy list użytkowników. To użytkownicy je tworzą i czasem reklamowali w nich produkty Ministry of Sound. Spotify mogła uniknąć odpowiedzialności za użytkowników, zwyczajnie usuwając te playlisty. Dlaczego nie podjęto takiej decyzji? Pewnie przedstawiciele Spotify nie wierzyli, że ktoś może chcieć ciągania się po sądach z powodu playlist.
Poczytaj o innych absurdach własności intelektualnej w DI
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Qualcomm Toq - zegarek z baterią na kilka dni i refleksyjnym wyświetlaczem
|
|
|
|
|
|