W 2019 r. o popularności „zero waste” świadczyło aż 2,5 miliona postów na Instagramie z tym słowem w roli głównej. Teraz takich wpisów jest już ponad 8 milionów. To dane globalne, ale także w Polsce mamy coraz więcej miłośników ograniczania się. Na czym polega ten trend i jak się ma nad Wisłą?
reklama
„Zero waste” to w skrócie świadome ograniczanie („zero”) produkcji śmieci („waste”). W praktyce chodzi o rozsądną konsumpcję, czyli przede wszystkim podejście, że najbardziej eko jest ten produkt, który już mamy i nie musimy kupować. Dlaczego właśnie teraz rośnie popularność takiego stylu życia?
– Ruch „zero waste" napędzany jest w głównej mierze przez osoby młode, którym szczególnie zależy na tym, aby planeta zapewniała im godne warunki do życia przez najbliższe dziesięciolecia. Na Targach Zero Waste obserwujemy z roku na rok coraz więcej ciekawych rozwiązań, które pozwalają na eliminowanie „jednorazowości" na rzecz produktów trwałych i służących nam na długie lata: począwszy od kompostowników, bidonów i filtrów na kranówkę, wielorazowe woreczki na owoce/warzywa/produkty sypkie i środki czystości/kosmetyki w szkle, a kończąc na torbach/ubraniach ze skrawków materiałów, meblach z resztek drewna, czy szkła kuchennego z zużytych butelek – mówi Marcin Tischner, organizator Targów Zero Waste i autor podcastu „Przyszłość. Żywność. Planeta”.
Wpływ na to, że podejście „zero waste” staje się coraz bardziej modne ma nowe pokolenie konsumentów. Pokolenie Z, czyli osoby urodzone po 1996 roku jest przede wszystkim bardziej oszczędne – doświadczone dorastaniem w warunkach niepewności gospodarczej, ostrożnie i świadomie gospodaruje swoimi pieniędzmi. Zetki nie są zainteresowane rozrzutną konsumpcją, co właściwie naturalnie wpisuje ich w trend „zero waste”. To także osoby otwarte na innowacje, w tym nowe modele dystrybucji. Wielu z nich wystarczy, że mogą skorzystać z danego produktu, czy usługi wtedy, gdy tego potrzebują – bez konieczności posiadania czegoś na własność, dlatego tak dobrze czują się w warunkach tzw. sharing economy. To znów ukłon w stronę podejścia „zero waste”, którego podstawą jest właśnie kwestionowanie potrzeby posiadania.
Wraz z nowym podejściem młodych konsumentów kwitnie także rynek usług, które hołdują zasadzie „zero waste”. Jedną z najprężniej rozwijających się w tym obszarze branż jest sprzedaż odnowionej elektroniki.
– Rynek odnowionej elektroniki w Polsce przeżywa prawdziwy rozkwit – tylko w pierwszym półroczu 2021 r. zanotowaliśmy 10-krotnie wyższą sprzedaż niż w analogicznym okresie w 2020 r. Myślę, że wpływ na taki stan rzeczy ma przede wszystkim fakt, że ludzie zauważyli, iż mogą zaufać takiej usłudze. To już nie są czasy lombardów i pojedynczych osób, sprzedających ledwo działający sprzęt bez gwarancji. W refurbed oferujemy całkowicie odnowione, przetestowane i bezpieczne produkty z gwarancją od roku do 3 lat i opcją 30-dniowego testowania z możliwością zwrotu – mówi Kilian Kaminski, współzałożyciel refurbed, najszybciej rosnącej platformy marketplace z odnowioną elektroniką.
Kolejnym naturalnym dla „zero waste” obszarem jest moda – pojawia się coraz więcej materiałów z recyklingu, a także wypożyczalni ubrań. To doskonały przykład biznesu, w którym „zero waste” ma kilka zer.
– Według GUS rynek odzieży używanej w Polsce wart jest blisko 6 mld złotych rocznie, a w „lumpeksach” ubiera się ponad 10 mln dorosłych Polaków. Rynek odzieży z drugiego obiegu rośnie jak szalony, bo po prostu to naczynie, które wypełniła przez lata nadprodukcja ubrań już jakiś czas temu się przelało. Poza tym ludzie szukają coraz częściej oryginalnej odzieży i ubrań, które będą dla nich bezpieczne, a takie są ubrania z drugiej ręki, ponieważ zostały całkowicie wyprane z chemikaliów. W USA rynek odzieży używanej rośnie szybciej niż ten sieciówkowy kanał i szacuje się, że około 2030 będzie wart tyle ile rynek nowych ubrań. Nie ma innej opcji niż korzystać jak najczęściej z drugiego obiegu i ułatwiać jego dostępność. Nie ma też bardziej zrównoważonej mody niż tak, która już jest – Anna Pięta, circular stores manager w „Ubrania do oddania” i współautorka podcastu „Muda Talks”.
Obserwując rozwój rynku usług, które opierają się na rozsądnej konsumpcji można stwierdzić, że czeka nas rewolucja „zero waste”. Z kolei patrząc choćby na dane z rynku tzw. sharing economy, którego wartość globalna ma urosnąć z 15 mld dolarów w 2014 r. do ponad 335 mld w 2025 r. trafniejszym stwierdzeniem byłoby powiedzenie, że ona już trwa. Czy przerzucimy się na model korzystania, a nie kupowania? Czy będziemy szukać używanych i odnowionych produktów zamiast nowych?
– Trudno wyobrazić sobie współdzielenie telefonu, ale kluczem do rozsądnej konsumpcji jest właśnie.. rozsądek. W praktyce oznacza to, że tam, gdzie się da zastanówmy się, czy naprawdę potrzebujemy to, co chcemy kupić. Raz skończy się to na skorzystaniu z usług w ramach tzw. sharing economy, a innym razem na kupieniu odnowionego i bezpiecznego telefonu z drugiej ręki. W każdym wypadku będzie to dobry ruch zgodny z „zero waste”. A liczby pokazują, że będzie to ruch masowy – podsumowuje Kilian Kaminski z refurbed.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|