Jeszcze do niedawna zakupy w internecie były bardzo przemyślane, a pieniądze wydawano z rozwagą. Dziś firmy zachęcają do kupowania pod wpływem impulsu lub rady znajomych z Facebooka. O e-handlu w specjalnym wywiadzie dla "DGP" mówi Michelle Blanc
Handel w internecie rozwija się błyskawicznie na całym świecie. W tym roku tylko Polacy powinni wydać w ten sposób prawie 18 mld zł, o 35 proc. więcej niż w ubiegłym. Czy nadciąga koniec tradycyjnego handlu?
E-handel czeka w nadchodzących latach szybka ekspansja. Ale nigdy nie zniszczy tradycyjnego handlu. I to z bardzo prozaicznego powodu – wciąż lubimy rzeczy przed kupieniem dotknąć, obejrzeć, poczuć w dłoniach. Sądzę, że w skali świata internetowy handel nie przejmie więcej niż 25 proc. obrotów wszystkich towarów i usług.
W jakich sektorach e-handel będzie miał największe trudności z przebiciem się?
Istnieją trzy typy takich towarów. Przede wszystkim te, przy których zakupie ważna jest cała otoczka, prestiż, a nie tylko sam produkt. To dobra oraz usługi luksusowe, jak samochody Jaguara, torebki Prady czy zegarki Cartier. W tym wypadku zakup ma być przyjemnością, przynosić satysfakcję, wręcz dumę. Takich uczuć klikanie myszką nie dostarczy.
Drugim typem są produkty, które najlepiej przed kupnem przymierzyć, jak choćby ubrania. Co prawda, w Stanach Zjednoczonych firma Zappos zdołała zbudować największy na świecie internetowy sklep z obuwiem (oferuje aż 50 tys. modeli), jednak kosztem wielkich wydatków na rozwój działu telefonicznej obsługi klienta oraz działu reklamacji. By przyciągnąć ludzi, zobowiązała się do wymiany obuwia na inną parę w ciągu doby. Ich sukces jest raczej wyjątkiem niż regułą. Ostatnia kategoria to produkty codziennego użytku. W Kanadzie są np. portale oferujące sprzedaż najzwyklejszych bułek czy mleka. Można złożyć zamówienie przed wyjazdem na działkę i po wyjeździe za miasto odebrać towar po drodze w lokalnym sklepiku. Ale na co dzień znacznie prościej jest zrobić zakupy po pracy czy przed nią, niż zamawiać je przez internet.
Można jakoś przebić się przez te ograniczenia?
Firmy stawiają na coraz popularniejsze urządzenia przenośne. Od lata zeszłego roku liczba transakcji dokonywanych za pośrednictwem smartfonów wzrosła w USA o 7 tys. proc. Sklepy przygotowują więc wersje stron przystosowane specjalnie do wyświetlania na ekranach telefonów komórkowych. Koncerny zauważyły też, że coraz częściej klienci dokonują zakupów pod wpływem impulsu, bo akurat idąc ulicą, zobaczyli fajny ciuch i chcą sobie kupić taki sam przez internet, albo do jakiegoś zakupu namówiła ich koleżanka. Firmy muszą szybko opracować nową strategię, bo wcześniej w e-handlu zdecydowanie dominowały zakupy bardzo przemyślane, robione na chłodno, pieniądze wydawano z rozwagą. Zdaniem Google’a w ciągu 3 lat transakcje przeprowadzone przez smartfony osiągną kwotę aż 630 mld dol. rocznie, wobec 6 bln dol. dla łącznych transakcji przeprowadzanych przez Visę i MasterCard.
Więcej szczegółów w serwisie Forsal.pl w wywiadzie Jędrzeja Bieleckiego z Michelle Blanc pt. Rewolucja w e-handlu: czas na spontaniczność
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|