Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

RapidShare udostępnił dane i doprowadził do nalotu na użytkownika

29-04-2009, 15:11

Popularny serwis oferujący hosting plików przekazał wytwórniom płytowym adres IP jednego z użytkowników, prowadząc do co najmniej jednego nalotu w Niemczech - donosi Ars Technica. Doprowadziło to do spekulacji na temat, czy właściciele praw autorskich do plików i treści zamieszczanych na serwerach RapidShare.com zaczną nadużywać niemieckiego prawa autorskiego w celu ścigania innych użytkowników sieci P2P.

RapidShare.com
fot. - RapidShare.com
Wytwórnie płytowe zaczęły wykorzystywać paragraf 101 niemieckiego prawa autorskiego, który pozwala im ścigać osoby wymieniające się plikami. Jak podaje serwis informacyjny Gulli, sprawa ujrzała światło dzienne po tym, jak jednego z użytkowników RapidShare odwiedzili przedstawiciele prawa.

Użytkownik ten, dzień przed światową premierą, umieścił na swoim koncie nowy album zespołu Metallica "Death Magnetic". Wydawca płyty zażądał od RapidShare adresu IP komputera, z którego zamieszczono pliki. Po uzyskaniu IP właściciel praw autorskich skierował się do odpowiedniego dostawcy internetu (w tym przypadku było to Deutsche Telekom) i w ten sposób zidentyfikowano podejrzanego, do którego wkrótce zapukała policja.

Serwis Ars Technica poprosił RapidShare o komentarz oraz potwierdzenie zaistniałej sytuacji, jednak do chwili publikacji niniejszego artykułu nie otrzymano odpowiedzi. Z drugiej strony, serwis Gulli przedstawił zeskanowaną kopię decyzji sądu i - jak twierdzi - zapoznał się z e-mailem od RapidShare potwierdzającym przekazanie informacji o użytkowniku.

Nie pierwszy to już raz

Nie była to jednak pierwsza przygoda RapidShare ze sprawami dotyczącymi praw autorskich. W styczniu 2008 serwis został między innymi pozwany przez GEMA (niemiecki odpowiednik RIAA). Broniąc się, przedstawiciele RapidShare argumentowali, że nie są odpowiedzialni za to, co użytkownicy umieszczają na ich serwerach. Jednak regionalny sąd z Düsseldorfu nie uznał tych tłumaczeń za wystarczające, stwierdzając, że firma jest odpowiedzialna za pliki znajdujące się na jej serwerach i powinna sprawdzać każdy z nich w poszukiwaniu materiałów chronionych prawami autorskimi.

Paragraf 101 daje pole do popisu

Niektórzy analitycy rynku są zdania, że ostatnia seria zdarzeń jest dowodem na otwarcie bram dla bardziej "kreatywnych" interpretacji paragrafu 101. Co więcej, ostatnio opublikowany raport firmy Ipoque mówiący, że RapidShare jest odpowiedzialny za połowę bezpośrednich ściągnięć, to świetny pretekst dla wytwórni płytowych i dostawców internetu do podejmowania kolejnych działań tego typu.

To także niezbyt dobry sygnał dla niemieckich dostawców usług hostingowych, którzy błyskawicznie mogą stracić zaufanie swoich użytkowników. Chyba że zarówno dostawcy usług, jak i internetu wezmą przykład ze swoich kolegów ze Szwecji.


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *              

Następny artykuł » zamknij

Blu-ray staje się przenośny

Źródło: Ars Technica