Chińscy użytkownicy Gmaila informują, że mają poważne problemy z korzystaniem z usługi. W serwisach mikroblogowych skarżą się, że poczta Google'a działa wolno lub też jest w ogóle niedostępna. Amerykańska firma nie potwierdza, by miała jakiekolwiek problemy techniczne. Nie wydaje się także, by miało to związek z piątkowym trzęsieniem ziemi w Japonii. Dostęp spoza Chin kontynentalnych nie jest zakłócony. Poza tym problemy miały pojawić się już pod koniec lutego - podaje PC World.

>> Czytaj także: W Chinach hasło "Egipt" blokowane na blogach

Spekuluje się, że może być to nowa strategia Pekinu wymierzona w konkretne usługi internetowe, które mogłyby zostać wykorzystane do rozpoczęcia rewolucji na miarę tych z Afryki Północnej. Pekin bowiem podjął już pewne kroki mające nie dopuścić do wybuchu społecznego niezadowolenia w Państwie Środka. Kluczem do sukcesu wydaje się utrudnienie komunikacji pomiędzy potencjalnymi demonstrantami.

Dlatego też zapobiegawczo pod koniec zeszłego miesiąca zablokowano serwis LinkedIn, gdyż na forum pojawił się wątek Jaśminowej Rewolucji, która miała miejsce w grudniu i styczniu w Tunezji. Dzień później serwis był już jednak z powrotem dostępny. Wcześniej pojawił się też pomysł blokady serwisów mikroblogowych, do tej pory nie podjęto jednak ostatecznej decyzji, co zrobić z serwisami takimi, jak Twitter.

>> Czytaj więcej: Chiny zablokują u siebie mikroblogi?

Niewykluczone więc, że władze Chin zamierzają teraz utrudniać dostęp do kolejnych serwisów internetowych, zamiast je całkowicie blokować. Pytanie tylko, czy strategia ta przyniesie zamierzony skutek. Nieraz już bowiem internauci udowadniali, że potrafią ominąć wszelkie zabezpieczenia i blokady wprowadzane przez władze. Nie tylko w Państwie Środka.