Dziennikarze zwykli narzekać na niski poziom internetowej dyskusji. Ale i do nich samych jest o co się przyczepić. Redaktorzy wielu tytułów popełniają bowiem dużo błędów językowych.
reklama
Łona - szczeciński artysta hip-hopowy - w swoim utworze "To nic nie
znaczy" skrytykował dziennikarzy radiowych za używanie na antenie takich
błędnych sformułowań, jak "przekonywujący", "drugi maj", "wyłancza"
i "w cudzysłowiu" (posłuchaj).
Ponieważ każda redakcja posiada swój serwis internetowy, a wiele z nich
jest powiązanych z portalami (np. Wyborcza z Gazetą.pl, TVN z Onetem,
RMF FM z Interią), mamy możliwość szybkiego sprawdzenia, jak w praktyce
wygląda przestrzeganie ustawy o języku polskim przez dziennikarzy.
Klasyczny i często występujący w internecie błąd to "zrobić coś po
najmniejszej linii oporu". Prawidłowy zapis to "po linii najmniejszego
oporu" i jest to bardzo logiczne, ponieważ nie chodzi o najmniejszą
linię, tylko o najmniejszy opór, czyli o brak obaw przy wykonywaniu
czegoś byle jak. Tymczasem Puls Biznesu donosi, że "Finansowanie pakietu
wyglądało trochę jak propozycja mająca w istocie iść po najmniejszej
linii oporu, by być szybko przyjętą przez Kongres" (link do artykułu).
Wirtualna Polska, pisząc o drużynie piłkarskiej, która gra widowiskowo,
ale bez zdobywania punktów, tytułuje swój tekst następująco: "Real po
najmniejszej linii oporu" (link).
Onet przytacza wypowiedź polityka, który mówi, cytuję: "Mamy 90
kilometrów wyłączenia drogi szybkiego ruchu po najmniejszej linii oporu"
(link).
Serwis Pudelek pisze: "Uważacie, że wybranka Colina Farrella zasłużyła
na taki tytuł? A może po prostu redaktorzy poszli po najmniejszej linii
oporu, bo z Polski znali tylko ją?" (link).
Redaktor portalu Gazeta.pl i jednocześnie Gazety Wyborczej rozpoczyna
swój komentarz od słów: "Policja poszła po najmniejszej linii oporu" (link).
Kolejny przykład to błędna pisownia "na przeciwko" (prawidłowa to
"naprzeciwko"). W portalu Gazeta.pl czytamy: "Obrońcy krzyża modlą się
na przeciwko Pałacu Prezydenckiego" (link), "Czy na przeciwko kościoła garnizonowego powstanie salon gier?" (link) i "Fotele na Placu Inwalidów w Paryżu czekają na gości na przeciwko ołtarza, z którego papież odprawi mszę" (link).
Inny błąd to "wszechczasów" (prawidłowo "wszech czasów"). Onet nazywa
informatora WikiLeaks osobą, stojącą za "największym przeciekiem
wszechczasów" (link). PC World opisuje "najgorsze konsole wszechczasów" (link). Radio Zet nazywa Johna Lennona "muzykiem wszechczasów" (link).
Można kogoś "zmieszać z błotem" lub po prostu "zbesztać". Ale nie można
"zbesztać z błotem", ponieważ jest to niepoprawne językowo. Nie
przeszkadza to redaktorowi Onetu napisać o kliencie sklepu, który
"zbeształ z błotem jedną z kasjerek" (link). A Dziennik.com w artykule sportowym podaje, że "Wojciechowski zbeształ z błotem Bakero" (link).
Powinno się pisać i mówić "wszem wobec", a nie "wszem i wobec". Mimo to
Gazeta Prawna opisuje historię prezesa pewnej firmy, który "postanowił
ukryć fakt zaangażowania firmy w opcje walutowe, wszem i wobec jeszcze
do niedawna informując o tym, że spółka nie spekulowała na tych
instrumentach" (link).
A Newsweek podaje, że "Schröder ogłaszał wszem i wobec, że jeśli nie
zdoła poprawić sytuacji gospodarczej Niemiec, nie zasłuży na ponowny
wybór" (link).
Treści publikowane w polskich serwisach i portalach zawierają wiele
błędów językowych. Wyżej przytoczone to tylko pierwsze z brzegu
przykłady, które znalazłem. I można je długo wymieniać, zwłaszcza że
dziennikarze systematycznie poszerzają swój warsztat o nowe pozycje, na
przykład słowo "bynajmniej" - hit ostatnich lat - błędnie używane jako
zamiennik wyrazu "przynajmniej".
Nie znam redakcji, która nie
utrwala błędów w świadomości czytelników. O ile wpadki ortograficzne są
wyłapywane i szybko poprawiane, to resztą błędów językowych nikt się nie
przejmuje, dlatego dziennikarze na okrągło coś "wyłanczają" lub robią
"po najmniejszej linii oporu". Dużo błędów przemycanych jest
w wypowiedziach rozmówców, na przykład polityków - tu redakcje idą na
całość i nie poprawiają nawet ewidentnych lapsusów, przez co
w niektórych działach trudno znaleźć tekst w pełni poprawny językowo.
To redaktorzy, a nie internauci, powinni dbać o poprawność pisowni, ale - paradoksalnie - to właśnie czytelnicy w komentarzach do tekstów wytykają autorom wpadki językowe. A czytelnicy to zwykli ludzie, których ci sami redaktorzy oskarżają o korzystanie ze słownictwa niskich lotów. Zanim dziennikarze zaczną uświadamiać społeczeństwo, warto, aby uświadamianie zaczęli od samych siebie. Błąd językowy w artykule profesjonalnej redakcji kłuje w oczy nieraz bardziej, niż wulgaryzm komentującego go internauty.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*