Polskie służby już mają kilka dronów, kupują kolejne, a ich zakupy były poprzedzone testami i analizami - twierdzi MSW. To nie znaczy, że służby prowadzą powietrzną inwigilację. Tym mogą się zająć dopiero miasta, które również rozważają zakup dronów do specyficznych form nadzoru.
reklama
Na początku stycznia pisałem w Dzienniku Internautów o tym, że Amerykanie wątpią w skuteczność dronów do ochrony granic. Jednocześnie polska Straż Graniczna planuje kolejny zakup dronów. Trzeba tu zaznaczyć, że polska służba kupuje drony o całkiem innej charakterystyce niż te stosowane w ochronie granic USA, zatem nie można wyciągać pochopnych wniosków na podstawie doświadczeń amerykańskich.
Wówczas w styczniu obiecałem Wam, że spytam MSW o drony w naszych służbach (tzn. w służbach podległych MSW). Spytałem też o to, czy zakup tych dronów był poprzedzony jakimiś analizami oraz o to, kto podejmuje decyzje o zakupie takich urządzeń. Dowiedziałem się, że:
Wychodzi na to, że drony polskich służb podległych MSW nie są bardzo liczne i chyba tylko Straż Graniczna będzie miała maszyny do długotrwałych obserwacji. Oczywiście dobrze byłoby dotrzeć do wspomnianych analiz skuteczności albo do informacji o rzekomo przeprowadzonych testach. Będziemy jeszcze to drążyć.
Tymczasem warto zauważyć, że drony "nadzorcze" mogą się pojawić nad naszymi głowami, ale nie będą to drony służb MSW. Bydgoska firma Softblue chwali się ostatnio zamiarem stworzenia drona do analizowania składu chemicznego dymu z kominów. Maszyna ma być małym śmigłowcem, cztero- lub sześciowirnikowym, o wymiarach 70x70 cm. Ma być wyposażona w czujniki do analizy składu chemicznego dymu, dzięki którym urzędnicy dowiedzą się, kto w okolicy zatruwa powietrze.
O planach Softblue pisała m.in. Gazeta Pomorska. Twierdzi ona, że w sprawie tych dronów podpisano już listy intencyjne z władzami "kilku dużych miast wojewódzkich". Nie wiadomo niestety, jakie to miasta (zob. Pomorska.pl, Bydgoszcz. Drony z Softblue będą badały dymy z kominów).
Zauważmy, że choć drony z czujnikami dymu mają służyć inwigilacji "specjalistycznej", nie wiemy, do czego posłużą ostatecznie. Jeśli te drony nie będą całkowicie autonomiczne, zapewne będą musiały mieć kamerę. To już narzędzie do podglądania. Co jeszcze będą miały? To dobre pytanie, bo przecież będą one latały nad osiedlami, domami mieszkalnymi itd. Prawdopodobnie będą to urządzenia na wyposażeniu straży miejskich. Czy nie posłużą do rzeczy innych niż badanie stanu powietrza? Czy ustawa o monitoringu, której ciągle nie ma, nie powinna w przyszłości objąć dronów miejskich?
Jeśli już jesteśmy przy temacie powietrznej inwigilacji to warto wspomnieć, że miasta już teraz stosują tzw. ortofotomapy zrobione na podstawie zdjęć lotniczych. Są one używane nie tylko do planowania przestrzennego, ale także do ściągania podatków np. za niezgłoszone budowle. Takie ortofotompay mogą kosztować setki tysięcy złotych, ale pozwalają ściągać kwoty większe niż związany z tym wydatek, więc wszystko się opłaca. Więcej na ten temat pisał ostatnio Dziennik Gazeta Prawna (zob. Dziennik.pl, Szpiegowskie technologie w służbie gmin. Satelity, drony...).
Oczywiście omawiane zastosowania dronów to tylko szczególne przypadki istotne z punktu widzenia obywatela. Dronami mogą się też interesować instytucje działające poza miastami, np. leśnicy. Wspominaliśmy już o dronach w służbie PKP. W Europie testowano drony dostawcze i są pomysły na drony minikaretki. Drony mogą zastępować satelity. Są próby z dronami do płoszenia ptaków, a drony do filmowania i zabawy właściwie nikogo już nie dziwią.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Tor służy głównie pedofilom? Tak mówi polityk, który nie rozumie statystyk
|
|
|
|
|
|