Twórca gry McPixel, Sos Sosowski, zarobił dzięki promocji na The Pirate Bay. W rozmowie z Dziennikiem Internautów przyznał, że nie spodziewał się pozytywnej reakcji w takiej skali. Da się to jednak wyjaśnić. "Każdy chętniej da pieniążka kolesiowi, który zrobił grę (...) niż jakiemuś wrednemu szefowi grubasowi" - mówi Sosowski.
reklama
Sos Sosowski to ten sam niezależny deweloper gier, który podziękował na The Pirate Bay za dostrzeżenie jego gry i postanowił sprzedawać ją w modelu zapłać-ile-chcesz. Ostatecznie okazało się, że dzięki piratom zarobił 7,7 tys. dolarów, co na polskie warunki stanowi całkiem przyzwoitą zapłatę za pracę.
Dziennik Internautów przeprowadził z Sosem krótki wywiad, w którym poruszyliśmy problem pasji, innowacyjności i oczywiście piractwa. Sos nie chciał ujawnić swojego prawdziwego imienia, ale i tak większość ludzi zna go jako "Sosa". Dał za to redakcji zdjęcie w pięknej ramce.
DI: Wyglądasz na kogoś, dla kogo tworzenie gier jest pasją, ale jednocześnie żyjesz z tego. Co Cię skłoniło do niezależnego tworzenia gier?
Sos: Zawsze chciałem tworzyć gry. Jednakże zbiegiem dziwacznych okoliczności zostałem nauczycielem języka angielskiego (w podstawówce). """"Kariera"""" Polskiego nauczyciela ma wiele zalet, takich jak krótkoterminowe wypalenie zawodowe lub płaca niższa niż w Tesco. Postanowiłem spróbować sił w branży i po otrzymaniu oferty pracy jako programista prędko zmieniłem profesję. Jednakże i w tej branży zostałem szybko rozczarowany, chociażby ilością godzin pracy. Po około roku przeszedłem do dalszych poszukiwań pracy, a w międzyczasie zacząłem tworzyć własną grę. Po miesiącu bezowocnych poszukiwań pracy moja pierwsza pełnowymiarowa gra flashowa pod nazwą Thelemite ujrzała światło dzienne. Wtedy postanowiłem że zostanę "full-time indie".
DI: W Twoich produkcjach dostrzegam fascynację starszymi grami. Grafiki na Twojej stronie nawiązują do NES albo takich cudów przeszłości, jak radziecka konsolka Электроника. Czy masz zamiar w większym stopniu przekładać te zainteresowania na współczesne gry?
Sos: Na pewno! W old-schoolowych grach jest wiele elementów, które zawsze mnie zadziwiały a których często brakuje we współczesnych produkcjach. Stare gry nie miały wiele do zaoferowania graficznie czy też muzycznie, zresztą podobnie jak wiele moich gier. Jednakże nadrabiały miodnością i płynnością. Zawsze staram się kłaść największy nacisk na to, by gracz świetnie się bawił.
DI: Dziennik Internautów opisywał już to, w jaki sposób współpracowałeś z "piratami", aby promować swoją grę McPixel. Spodziewałeś się takiej reakcji? To było spontaniczne czy może bardziej generalnie popierasz swobodne podejście do własności intelektualnej?
Sos: W sumie po prostu ucieszyłem się, że McPixel jest na TPB. Nie każda gra indie tam trafia, więc to całkiem niezłe osiągniecie. Zostawiłem komentarz, aby ci, którzy tam wchodzą, wiedzieli, że nie jestem wielką firmą i nie zbieram na nowe BMW dla szefa, tylko jestem jeden sam i zarabiam na tej grze. A że wiem, że nie wszyscy mają kasę albo po prostu nie mają możliwości zapłacenia za grę, to wrzuciłem symbolicznie kilka kodów. Szczerze mówiąc, widziałem, że takie akcje mają branie na Reddicie wcześniej, ale w życiu nie spodziewałbym się odzewu w takiej skali.
DI: Co sądzisz o piractwie jako takim, nie tylko z perspektywy dewelopera gier?
Sos: O ściąganiu torrentów sądzę dokładnie to, co wciąż powtarzam i nie jest to jakaś tam marketingowa postawa, tylko moja własna opinia. Ludzie ściągają gry z wielu różnych powodów, i trzeba mieć to na uwadze. Myślę, że deweloperzy indie mają największą szansę na zmianę powszechnego stosunku do takich działań, gdyż każdy chętniej da pieniążka kolesiowi, który zrobił grę, żeby mógł zapełnić lodówkę i robić ich więcej, niż jakiemuś wrednemu szefowi grubasowi, co go nikt nie lubi i żona go bije ;)
DI: Czy w przyszłości masz jeszcze zamiar promować swoje produkty w nowatorski sposób, np. w P2P?
Sos: Oczywiście! Jako indie deweloper mam pole do popisu, więc dlaczego z niego nie skorzystać?! "Poważne" firmy, które robią gry, liczą na czysty zysk i żadne eksperymenty ich nie interesują, jedynie to, aby od ludzi wyciągnąć jak najwięcej forsy. Ja chcę tylko robić gry i mieć z tego świetną zabawę.
DI: Co Twoim zdaniem we współczesnym świecie daje największe szanse ludziom innowacyjnym, takim jak Ty?
Sos: Internet oczywiście. Internet daje każdemu możliwość zaprezentowania się i pokazania swoich zdolności i talentów. Youtube, Twitter, Google+ i wiele innych stron, którym wciąż mało jest nowości i innowacyjności. "Coś, czego jeszcze nie było" genialnie przyjmuje się w internecie.
DI: A jakie są Twoim zdaniem największe bariery dla ludzi, którzy chcą realizować innowacyjne projekty?
Sos: Ludzie sami są sobie barierą, chociażby ze strachu przed ryzykiem, że coś może nie wyjść. Aktualnie, nie ukrywam, że nie obawiam się o najbliższą przyszłość, bynajmniej finansowo, i stać mnie, by zacząć następny projekt, jednakże jeszcze kilka miesięcy temu liczyłem dni, kiedy skończy się jedzenie w lodówce. Ale wolę zaryzykować, nie poddawać się i spróbować się w robieniu tego, co kocham. Bo kiedy miałbym ryzykować? Jak będę miał 40 czy 50 lat, to już będzie za późno. A jeżeli się poddam, to nigdy nie osiągnę celu. Trzeba ryzykować i nie wolno się poddawać.
DI: Czy jako niezależny deweloper gier masz swoich idoli?
Sos:
Oczywiście :)
Ok, chyba starczy!
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|