To efekt zamknięcia przez fińską firmę swojej fabryki telefonów komórkowych w niemieckim Bochum i przeniesienia produkcji do Rumunii.
reklama
Nokia w styczniu br. ogłosiła zamiar zamknięcia swojej niemieckiej fabryki w Bochum. Powodem była niska efektywność zakładu, który produkował zaledwie 6% aparatów telefonicznych Nokii, generując przy tym firmie 23% kosztów. W tej sytuacji zdecydowano o przeniesieniu produkcji do tańszej Rumunii.
Sprawa wywołała bardzo dużo emocji w całych Niemczech. Pracę w Bochum straci około 2,3 tys. osób, co jest ogromnym ciosem dla regionu borykającego się z problemem bezrobocia od momentu, gdy zaczęto restrukturyzację przemysłu ciężkiego w Zagłębiu Ruhry.
Co więcej, Nokia otrzymała wsparcie na uruchomienie zamykanej teraz fabryki. Oliwy do ognia dolały także podejrzenia, że koncern otrzymał pomoc publiczną od... Unii Europejskiej. Te okazały się jednak bezpodstawne, wsparcie finansowe otrzymał jedynie park przemysłowy w Bukareszcie, w którym fińska firma zbuduje zakład.
Nadrenia-Północna Westfalia już w styczniu zapowiedziała, że zwróci się do Nokii o zwrot dotacji, jaką ta firma otrzymała od landu. Wczoraj, tj. 11 marca, należący do landu NRW Bank wysłał do fińskiej firmy żądanie zwrotu kwoty 92 milionów dolarów, na którą składają się kwota udzielonej dotacji oraz odsetki.
Zdaniem rządu kraju związkowego Nokia nie spełniła bowiem podstawowego warunku otrzymania pomocy publicznej - miała stworzyć "stałe miejsca pracy" - informuje agencja AP.
Nokia ma czas do 31 marca na zwrot całej kwoty. W przeciwnym wypadku rząd Nadrenii-Północnej Westfalii podejmie stosowne kroki celem zabezpieczenia swoich roszczeń.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|