Nazwiska i adresy kontrolerów biletów pojawiły się w ogłoszeniu na stronie warszawskiego Zarządu Transportu Miejskiego. GIODO analizuje sprawę.
Dnia 2 stycznia na stronie warszawskiego ZTM opublikowano informację o wyborze ofert w postępowaniu o zawarcie umów ramowych w trybie przetargu ograniczonego na usługi kontroli biletów w Warszawie. W tym dokumencie znajdziemy nazwiska i adresy osób, które mają być kontrolerami biletów. Jeśli się nad tym zastanowimy, nie musi to być szczególnie miłe dla tych osób.
Początkowo może się wydawać, że ktoś postąpił pochopnie, ujawniając wrażliwe dane. Takie wrażenie mieli Czytelnicy, którzy od wczoraj pisali do nas o tej sprawie.
ZTM jest zdania, że nie tylko może, ale nawet powinien opublikować te dane. Obowiązkowym elementem postępowania przetargowego jest podanie do wiadomości publicznej informacji o wyborze najkorzystniejszej oferty.
Urząd zapowiada też, że po podpisaniu umów ramowych ze zwycięzcami przetargu ich dane (imię, nazwisko, adres zamieszkania) zostaną także opublikowane w Biuletynie Zamówień Publicznych oraz w Biuletynie Informacji Publicznej Urzędu m. st. Warszawy. ZTM twierdzi też, że osoby biorące udział w postępowaniu przetargowym zostały poinformowane o konieczności podania do publicznej wiadomości ich imion i nazwisk oraz adresów zamieszkania.
Dziennik Internautów kontaktował się w tej sprawie z biurem prasowym Generalnego Inspektora Ochrony Danych Osobowych. Dowiedzieliśmy się, że sprawa jest analizowana. Rzecznik prasowy GIODO Małgorzata Kałużyńska- Jasak powiedziała nam, że rzeczywiście istnieje podstawa prawna do ujawnienia danych. Można się natomiast zastanawiać nad tym, czy konieczne było podawanie tak dokładnych adresów.
Nawet gdyby z prawnego punktu widzenia wszystko było w porządku, można mieć do całej sprawy zastrzeżenia. Po prostu wielu ludzi intuicyjnie czuje, że kontrolerom biletów odebrano część prywatności. Oczywiście najłatwiej jest powiedzieć, że jeśli nie chcesz ujawniania swoich danych, nie musisz szukać pracy jako kontroler biletów. Nie musisz w ogóle zawierać żadnych umów z ZTM.
To tłumaczenie byłoby przekonujące, gdyby nie fakt, że w pewnych przypadkach prawo pozwala na zawieranie umów z instytucją publiczną i zatajenie danych osobowych albo wysokości wynagrodzenia! Dziennik Internautów pisał o tym w kwietniu tego roku, gdy wchodziła w życie rządowa reforma zamówień publicznych. Instytucje publiczne mogą przekazać jakiejś osobie nieujawnioną kwotę, co raczej nie zwiększa przejrzystości finansów publicznych. Mogą też w pewnych przypadkach dać pieniądze nieznanej osobie. Wprowadzenie takich rozwiązań uzasadniano interesami artystów, którzy nie zawsze chcą informować o wynagrodzeniach. Możliwe, że artyści mają takie potrzeby, ale wspomniane rozwiązanie było ostro krytykowane. Mówiono, że osoby korzystające z publicznych pieniędzy nigdy nie mogą być anonimowe.
Osobiście zgadzam się z tym, że osoby zawierające umowy z instytucjami publicznymi powinny być przygotowane na ujawnienie pewnych danych. Od początku nie podobał mi się pomysł z zatajaniem wynagrodzeń artystów. Z drugiej strony nie miałbym nic przeciwko temu, aby prywatność kontrolerów biletów była lepiej chroniona. Niestety ustawodawcy i inni przedstawiciele władz częściej przejmują się problemami artystów niż problemami ludzi wykonujących bardziej powszechne, a jednak bardzo potrzebne i zasługujące na szacunek zawody.
Biuro prasowe GIODO poinformowało redakcję DI o zajęciu stanowiska w tej sprawie. Więcej informacji w tekście pt. Publikowanie nazwisk kontrolerów biletów: GIODO wystąpi o zmianę przepisów.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|