Zwykli użytkownicy Facebooka będą mogli zwiększać widoczność swoich wpisów za drobną opłatą. Wcześniej mogły to robić firmy. Promocja wpisów "zwykłych ludzi" z jednej strony pozwoli na podkreślenie ważnych informacji, ale z drugiej strony czy nie zmieni to serwisu społecznościowego w płatną tablicę ogłoszeń?
reklama
Facebook wczoraj poinformował, że dla użytkowników z USA w ramach testu została udostępniona usługa promowania wpisów, ale chodzi właśnie o zwykłych użytkowników. Do tej pory promowane wpisy dotyczyły firm, które chciały promować wpisy na swoim fanpage'u. Facebook testuje podobną usługę dla klientów indywidualnych.
Testy usługi ruszyły wcześniej w Nowej Zelandii i stopniowo będą się pojawiać w 20 kolejnych krajach. W USA cena wypromowania wpisu wynosi obecnie 7 dolarów. Na obecnym etapie testy są dostępne dla ludzi posiadających mniej niż 5 tys. znajomych lub subskrybentów.
Czytaj: Facebook wchodzi w e-handel, uruchamia usługę z prawdziwymi prezentami
Nowa usługa wydaje się tylko rozwinięciem czegoś, co już było, ale zaczyna ona wzbudzać coraz więcej dyskusji.
Teoretycznie nie zostanie złamana podstawowa zasada Faceboka, tzn. serwis nadal będzie bezpłatny. Z drugiej jednak strony ludzie wydający więcej pieniędzy na promocję będą w tym serwisie bardziej widoczni.
Zwolennicy nowej usługi powiedzą, że przyda się ona w konkretnych sytuacjach. Jeśli przykładowo wyprowadzam się do innego kraju, biorę ślub albo chciałbym poinformować znajomych o jakimś innym bardzo ważnym wydarzeniu, stosowanie promowanego wpisu będzie uzasadnione.
Jeśli chcę np. sprzedać samochód i chciałbym dotrzeć z tą informacją do większej grupy znajomych, jest to działanie na pograniczu informacji osobistej i reklamy. Teoretycznie może też dojść do sytuacji, gdy firma X zapłaci mi drobną sumkę za promowanie jej produktów i część z tych pieniędzy pokryje koszty sponsorowanego wpisu. Wówczas będziemy mieli do czynienia z reklamą "udającą" wpis znajomego.
Nie od dziś jednym z ważniejszych problemów Facebooka jest widoczność wpisu jako taka. Mark Zuckerberg promował ideę "płynnego udostępniania" (frictionless sharing), które może się odbywać także automatycznie. Zgodnie z tą ideą na Facebooku powinny znajdować się szczegółowe informacje o tym, ile pompek zrobiliśmy, co zjedliśmy, gdzie piliśmy kawę itd. Oczywiste jest jednak to, że nikt nie będzie zapoznawał się z tą masą śmieciowych informacji, więc zachodzi potrzeba oddzielenia wpisów ważnych od nieważnych. Facebook wdrożył algorytmy, które mają to ułatwiać, ale teraz dojdzie do tego płatna promocja.
Wiele zależy od tego, w jaki sposób użytkownicy będą korzystać z nowej funkcji i jak Facebook będzie traktował wpisy promowane, jeśli ich liczba będzie duża. Wiele może też zależeć od polityki cenowej. Twórcy Facebooka zapewne również nie chcą, aby zamienił się on w tablicę ogłoszeń z usługą społecznościową w tle, ale może się to okazać trudnym balansowaniem pomiędzy przychodami a obroną charakteru serwisu.
Czytaj: Facebook powalczy z Google na reklamy... i wreszcie odbije się od dna?
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
Przejrzystość negocjacji ws. ITR - postęp czy tylko zagranie strategiczne?
|
|
|
|
|
|