Rządy, które zgodziły się na ACTA, próbują teraz przekuć wielką porażkę w sukces. Są jednak politycy, którzy potrafią szczerze przyznać, że coś przeoczyli lub zostali do czegoś zmuszeni. Takim nietypowym politykiem jest Helena Drnovšek Zorko, słoweńska ambasador w Cesarstwie Japonii. Jej postawa jest godna opisania i wyróżnienia.
reklama
Donald Tusk mówi, że niepodpisywanie ACTA byłoby ekstrawagancją, więc trzeba było podpisać. Michał Boni mówi, że porozumienie nic nie zmieni i właśnie dlatego należy je podpisać. Komisja Europejska mówi, że ACTA to nie SOPA, choć wszyscy i tak to wiedzą. Wszyscy też widzą, jak bardzo te tłumaczenia są niedorzeczne, a przecież można inaczej.
Helena Drnovšek Zorko, ambasador Słowenii, złożyła podpis pod ACTA w imieniu swojego kraju. Potem jednak przeprosiła za ten krok. Z jej przeprosinami można się zapoznać w serwisie Metinalista.si. Są one dostępne w wersji słoweńskiej i angielskiej.
Pani ambasador przyznała, że podpisała porozumienie stanowiące zagrożenie dla obywatelskich wolności. Zrobiła to, gdyż nie była wystarczająco ostrożna. Przyznała, iż nie połączyła podpisywanego porozumienia z doniesieniami mediów. Przyznała też, że przez pewien czas odpoczywała od śledzenia doniesień z kraju.
Helena Drnovšek Zorko zwróciła też uwagę na to, że nie ona podejmowała decyzję o ACTA. Wcześniej zrobił to rząd i komisja parlamentarna odpowiedzialna za sprawy unijne. Ambasador przyznała, że cały proces pozbawiony był przejrzystości, ale również media nie zadbały o nagłośnienie tej sprawy. Helena Drnovšek Zorko wykonała więc pewne polecenia. Podpisanie ACTA zostało zdemonizowane, ale nie demonizowano w ten sam sposób wcześniejszych wydarzeń prowadzących do podpisania traktatu.
Przeprosiny słoweńskiej ambasador są godne uwagi z dwóch powodów:
To niedoinformowanie w temacie ACTA nie jest dziwne. Twórcy porozumienia działali w tajności, która miała zmylić nie tylko obywateli, ale także polityków. Słoweńska ambasador przyznała, że padła ofiarą tych zabiegów.
My również czulibyśmy się lepiej, gdyby Donald Tusk, Michał Boni lub Bogdan Zdrojewski powiedzieli: "Nie mieliśmy racji, pomyliliśmy się, przed nami też wiele ukrywano, ale chcemy to naprawić". Gdyby politycy zaczęli tak mówić, wiedzielibyśmy o szansie na poprawę sytuacji.
Problem w tym, że polski rząd bierze udział w politycznym balu przebierańców, który jest wspierany "paradą chochołów". Wszyscy udają, że nic złego się nie stało, a zbyt długie udawanie prowadzi do głębokich kryzysów.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|