Projekt nowelizacji prawa telekomunikacyjnego wychodzi naprzeciw konsumentowi, rozszerzając zakres obowiązków operatora wobec abonenta. To nie podoba się operatorom, którzy protestują - informuje "Puls Biznesu".
reklama
Według Pulsu Biznesu Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji opublikowało długo oczekiwany projekt nowelizacji prawa telekomunikacyjnego. Nowelizacja, która ma dostosować prawo do unijnego, jest spóźniona już o ponad pół roku.
Powyższa regulacja nakazuje dostawcom internetu stacjonarnego informowanie w umowie swoich klientów o minimalnej prędkości transmisji danych. Aktualnie zdecydowana większość firm informuje o prędkości „do”, co w praktyce może oznaczać, że wyższej prędkości po prostu nie osiągniemy. Z drugiej strony prędkość może być nawet kilkukrotnie niższa. Początkowo taki zapis miał dotyczyć również także internetu mobilnego, ale praktycznie niemożliwe jest ustalenie minimalnej prędkości transmisji mobilnej.
Firmy telekomunikacyjne nie są zadowolone z nowelizacji. Wskutek nowych regulacji umowa może znacznie zwiększyć objętość, co - naszym zdaniem - nie wpłynie na przejrzystość informacji dla abonenta - mówi w PB Cezary Albrecht, dyrektor pionu regulacji operatora T-Mobile.
Według PB operatorzy oprotestowali także zapis, na mocy którego będą musieli ponosić dodatkową opłatę za przedłużenie rezerwacji częstotliwości, uzależnioną od wzrostu wartości używanego pasma. Propozycja określania opłat na podstawie bliżej niezdefiniowanego pojęcia wartości rynkowej częstotliwości pozostawia ogromną uznaniowość organom administracji w zakresie ustalania opłat - mówi Cezary Albrecht.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|