Zasoby informacji publicznej otworzyły się wczoraj dla mas albo... mamy nowe ograniczenia w dostępie do informacji publicznej, których faktyczne znaczenie dopiero poznamy. Wczoraj weszła w życie część nowelizacji Ustawy o dostępie do informacji publicznej, która ma swoje dobre i złe strony, a tryb jej uchwalenia musi być jeszcze zbadany przez Trybunał Konstytucyjny.
reklama
Ustawa o dostępie do informacji publicznej była tematem często pojawiającym się w DI. Ma ona duże znaczenie, bo zapewni możliwość ponownego wykorzystania informacji z sektora publicznego (re-use). Teoretycznie więc łatwiej będzie tworzyć nowe usługi, korzystając z danych generowanych przez instytucje publiczne, jak np. mapy, informacje prawne, finansowe itd.
Wczoraj weszła w życie część przepisów nowelizacji ustawy, tzn. zasoby informacji publicznych są już dostępne do ponownego wykorzystania. Kilka miesięcy trzeba będzie poczekać na wejście w życie przepisów, które dotyczą centralnego repozytorium informacji publicznej. Do tego repozytorium wyznaczone podmioty będą przekazywać określone przez premiera zasoby informacyjne.
Na Ustawę o informacji publicznej bardzo optymistycznie patrzy Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji (MAC), które na swojej stronie chwali się, że zasoby publiczne zostały otworzone w stopniu większym, niż wymagała unijna dyrektywa. Według MAC wniosków do składania ma być mniej, a warunki, które trzeba spełnić, by ponownie wykorzystać informację publiczną, mają być nieuciążliwe. Nie będzie opłat, ewentualnie trzeba będzie pokryć tylko koszty przygotowania informacji do udostępnienia.
- W przypadku informacji publicznej podlegającej prawu autorskiemu wprowadzono licencje, które pozwalają odbiorcy na wykorzystywanie utworu do celów komercyjnych i niekomercyjnych, tworzenia i rozpowszechniania kopii utworu, w całości lub we fragmentach oraz wprowadzania zmian i rozpowszechniana utworów zależnych. Wnioskodawcy zawsze mogą zaskarżyć decyzję o odmowie przekazania informacji publicznej do ponownego wykorzystywania, warunki, na jakich może być ona wykorzystywana, wysokości opłaty za informację udzielaną na wniosek - czytamy na stronie MAC.
Jest też spojrzenie pesymistyczne, które prezentuje m.in. Stowarzyszenie Liderów Lokalnych Grup Obywatelskich (SLLGO). Zwraca ono uwagę m.in. na to, że nie będzie możliwe cykliczne uzyskiwanie dostępu do informacji w celu jej ponownego wykorzystania. W ten sposób intencje stojące za dyrektywą UE w rzeczywistości nie zostaną zrealizowane (więcej o tym w tekście pt. Chcesz dane z sektora publicznego? Powiedz po co!).
SLLGO zauważa też, że ustawa wprowadzi nowe ograniczenia w dostępie do informacji publicznej, tzn. możliwe będzie ograniczenie dostępu do informacji ze względu na ochronę ważnego interesu gospodarczego państwa w zakresie i w czasie, w jakim udostępnienie informacji:
Mówiąc najprościej - z powodu takiego przepisu możemy nigdy się nie dowiedzieć, jak przedstawiciele Polski uczestniczyli w pracach nad ACTA - bądź co bądź kontrowersyjnym dokumentem.
Ponadto tak sformułowany przepis może sprawić, że państwo nie podzieli się z nami tym, czym nie chce się podzielić.
- Użyty w przepisie zwrot „w zakresie i w czasie” (...) jest nieprecyzyjny, co może w efekcie ograniczać dostęp do informacji, którymi władze nie chcą się dzielić z obywatelami (...) może odnosić się również do informacji, które w nieokreślonej przyszłości staną się (albo nie) elementem sporu sądowego. Istnieje obawa, że urzędy będą zasłaniać się tym przepisem, uzasadniając to okolicznością, że udostępnienie np. opinii prawnych może w przyszłości, w razie wyniknięcia sporu sądowego, utrudnić ochronę ich interesów majątkowych. Przykład na takie działanie pojawił się ostatnio w kontekście pozwu zbiorowego mieszkańców Szczecina przeciwko miastu w związku z nielegalnym pobieraniem podwyższonej stawki czynszowej. Urząd odmawia udostępnienia opinii prawnych, które rzekomo potwierdzają legalność podwyżek. (...) Z powodu braku wyraźnego określenia kiedy kończy się „czas” ograniczenia dostępu do informacji może się on wydłużać w nieskończoność - wyjaśnia SLLGO.
Inną kontrowersyjną kwestią są zmiany formy kontroli sądowej. Od 29 grudnia wszystkie sprawy z zakresu dostępu do informacji publicznej będą kierowane do Wojewódzkich Sądów Administracyjnych, a nie do sądów powszechnych. Sądy administracyjne skupiają się w swoich rozstrzygnięciach na zastosowaniu prawidłowej procedury, pomijając kwestie merytoryczne.
Na dobitkę trzeba jeszcze wspomnieć, że sam tryb prac nad nowelizacją był kontrowersyjny i dlatego Prezydent RP po podpisaniu ustawy zwrócił się on do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności z konstytucją trybu uchwalenia ustawy w zakresie dotyczącym poprawki Senatu, która została dorzucona w ostatniej chwili przez Marka Rockiego.
Podsumowując - od wczoraj dostęp do informacji publicznej odbywa się na nowych zasadach, które są jednak bardzo dalekie od ideału opisanego przez Donalda Tuska (cytat: To, co powstaje za publiczne pieniądze jest własnością publiczną, a więc także tych, którzy chcą z tego korzystać w sposób wybrany przez siebie).
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|