Targi Consumer Electronic Show z reguły otwierało wystąpienie szefa Microsoftu, który ogłaszał coś wielkiego, najczęściej dotyczącego Windowsa. To się zmieni. CES 2012 będą ostatnimi targami w Las Vegas, które otworzy szef Microsoftu. Jest to objaw zmian, ale dotyczących nie tylko pozycji Microsoftu, ale i samych targów.
reklama
Przyzwyczailiśmy się już do tego, że w świecie IT każdy rok rozpoczynały targi Consumer Electronic Show (CES) w Las Vegas, a każdy początek tych targów łączył się właśnie z wystąpieniem szefa Microsoftu. Atmosfera wystąpień przedstawicieli Microsoftu, w tych grzecznych sweterkach i z charakterystyczną retoryką, była czymś bardzo specyficznym.
Powiedzmy sobie szczerze - to przemija. Wczoraj Microsoft na swoim blogu ogłosił, że w roku 2012 na targach CES po raz ostatni zobaczymy prezentację Microsoftu i jego stoisko. Firma będzie uczestniczyć w imprezie, ale bez tych elementów. Frank X. Shaw z Microsoftu tłumaczy to zmianami zachodzącymi w przemyśle i w komunikacji firm z klientami.
Sprawę nieco rozruszał serwis GigaOM, który poinformował, że to nie Microsoft zrezygnował z prezentacji, ale decyzję o tym podjął organizator targów (Consumer Electronics Association). GigaOM wie to od tajemniczych źródeł zbliżonych do firmy (zob. GigaOM, Mystery: Who killed the Microsoft CES keynote?).
Jest jeszcze New York Times sugerujący, że CEA i Microsoft wspólnie podjęły decyzję o zmianie programu targów. W sieci trwają dyskusje na temat tego, jak w rzeczywistości mogło być. Te dyskusje nie mają jednak wielkiego znaczenia.
Prawdą jest, że w erze usług chmurowych i mobilnego boomu firma Microsoft straciła na znaczeniu. To prawda, że splendoru targom CES mogłoby dodać wystąpienie przedstawiciela Google'a, Amazonu albo Apple'a. To wszystko prawda, ale zadajmy teraz ciekawe pytanie: dlaczego w ubiegłym roku nie było firmy Apple na CES?
To dobre pytanie i częściowo na nie odpowiedzieliśmy rok temu, w tekście pt. CES 2011: Microsoft i Samsung narobiły szumu. Wygrała... Apple?
Firma Apple nie musiała się pokazywać na CES, bo większe wrażenie na ludziach robiły konferencje, których ona sama była organizatorem. Sprytne "przecieki" oraz wypuszczanie informacji w dogodnym dla siebie momencie były o wiele lepsze, niż robienie "wielkiego wow" na imprezie, na której są setki innych graczy walczących o uwagę widza.
W epoce internetu imprezy takie, jak CES, nie służą już prezentowaniu produktów. Owszem, warto się na nie wybrać, by porozmawiać, zdobyć kontakty itd. Ogłaszanie czegoś wielkiego nie wymaga jednak takiej imprezy. Dziś wirusowy filmik na YouTube może zdobyć więcej widzów niż stoisko na największych targach. Frank Shaw ma rację, stwierdzając, że sposób komunikowania się z klientami stawia dziś nowe wyzwania i te wyzwania nie wiążą się z targami CES.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|