Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Prawnika od P2P nie stać na zapłacenie kary?

11-05-2011, 13:12

Prawnik-antypirat Andrew Crossley został ukarany za wyciek danych dotyczący m.in. osób straszonych pozwem za naruszanie praw autorskich. Kara została obniżona. Prawnik twierdzi, że ma problemy finansowe.

robot sprzątający

reklama


Andrew Crossley to bohater kilku tekstów Dziennika Internautów. Jest on szefem firmy ACS Law, która jako jedna z pierwszych straszyła pozwami za korzystanie z P2P, czyniąc sobie źródło dochodu z "ugodowych" wpłat.

Crossley czeka na postępowanie dyscyplinarne przed Trybunałem Dyscyplinarnym Radców Prawnych. Ma też na koncie porażkę przed sądem, która była bardzo efektowna w pierwszej i drugiej odsłonie. Ostatecznie to dzięki sprawie wszczętej z inicjatywy ACS Law brytyjski sędzia doszedł do wniosku, że adres IP nie jest dowodem naruszenia.

We wrześniu 2010 r. miał jeszcze miejsce wyciek dokumentów z firmy ACS Law, który potwierdził złe intencje Crossleya oraz ujawnił, jak bardzo dochodowy może być proceder zastraszania internautów. Przy okazji wyszło na jaw wiele szczegółów z życia prywatnego szefa ACS Law, ale to jeszcze nie koniec konsekwencji wycieku.

>>> Czytaj: P2P: Pozwą 23 tys. osób za pobranie "The Expendables"

Wczoraj brytyjski Komisarz ds. Informacji Christopher Graham (odpowiednik naszego GIODO) wydał decyzję w sprawie ukarania szefa ACS Law za zaniedbania w zakresie bezpieczeństwa informatycznego. Chodzi właśnie o wspomniany wyżej wyciek, w ramach którego ujawniono także dane dotyczące 6 tys. internautów.

Komisarz uznał, że środki i narzędzia będące w użyciu ACS Law nadawały się do użytku prywatnego, ale nie do środowiska biznesowego. Crossley nie korzystał z fachowych konsultacji dotyczących bezpieczeństwa IT i zgodził się na wykupienie taniego hostingu za niecałe 6 funtów miesięcznie. To nie było odpowiednie dla firmy przetwarzającej dość wrażliwe dane.

Za powyższe zaniedbania Andrew Crossley powinien zapłacić 200 tys. funtów. Komisarz ds. Informacji przyznał jednak, że wziął pod uwagę okoliczności oraz złożone pod przysięgą oświadczenia, decydując się ostatecznie na karę w wysokości 1 tys. funtów.

Obniżona kara stwarza ostry kontrast z danymi, które ujawniono w czasie wrześniowego wycieku. Okazało się wówczas, że Crossley ma słabość do drogich aut, a jego firma dzięki antypirackiemu procederowi funkcjonuje lepiej. Prawnik-antypirat również publicznie i przed sądem mówił o sukcesie swojej firmy i pozyskaniu "odszkodowań", które przekroczyły łączną sumę miliona funtów.

Przed szefem ACS Law jest jeszcze postępowanie dyscyplinarne.

>>> Czytaj: CNET pozwany za... promowanie P2P


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *