Wyszukiwarkowy gigant został zmuszony do wykorzystania sekretnej furtki, o której istnieniu większość użytkowników Androida nie ma nawet pojęcia.
reklama
Niedawno wspominaliśmy w Dzienniku Internautów o dziesiątkach aplikacji malware, które usunięto z Android Marketu. Początkowo Google nie zamierzało w związku z tym podejmować żadnych dodatkowych kroków.
Gigant z Mountain View postanowił jednak skorzystać ze swoich dodatkowych uprawnień, które pozwalają nawet na zdalne usuwanie aplikacji ze smartfonów użytkowników. Takie działania potwierdził na swoim blogu Rich Cannings zajmujący się w Google bezpieczeństwem Androida.
Jak zauważa serwis VentureBeat, złośliwe narzędzia zostały pobrane na ponad 260 tys. urządzeń, co tylko potwierdza, jak niebezpieczne mogą się okazać platformy takie, jak Android Market. Nie oznacza to oczywiście, że powinniśmy przestać z nich korzystać, jednak zwyczajnie zachować większą ostrożność podczas instalowania nieznanych narzędzi.
Google zaznacza, że w związku z infekcjami doszło wyłącznie do udostępnienia unikalnych numerów IMEI, które przypisane są każdemu telefonowi w celu identyfikacji. Pocieszające jest natomiast, że jednocześnie nie wyciekły żadne informacje osobiste na temat użytkowników czy dane zapisane na kartach pamięci urządzeń.
Choć skutki incydentu nie były poważne dla użytkowników, odbiły się głośnym echem w świecie mobilnych technologii. Ciągłe alarmy dotyczące niebezpiecznych aplikacji niewiele jednak dają, gdyż nie od dziś wiadomo, że większość użytkowników kieruje się przede wszystkim wygodą.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|