Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Twórcy gier mniej przejęci piractwem?

04-03-2011, 11:30

Piractwo nie jest kradzieżą, nie ma czegoś takiego, jak "utracona sprzedaż" - takie stwierdzenia padły z ust Markusa Perssona, twórcy gry Minecraft w czasie konferencji Game Developers (GDC) w San Francisco. Nie po raz pierwszy coś takiego mówi niezależny producent gry.

robot sprzątający

reklama


Markus "Notch" Persson jest twórcą gry Minecraft. Można powiedzieć, że już odniósł sukces. W serwisie gry Minecraft zarejestrowało się już ponad 4 mln użytkowników, a 1,4 mln (30.08%) zakupiło grę (w fazie beta jest dostępna za niecałe 15 USD). W ciągu ostatniej doby ponad 10 tys. ludzi kupiło grę. Produkt jest ciągle rozwijany i w przyszłości może być dostępny jako open source.

W czasie wystąpienia na konferencji GDC Persson poruszył temat piractwa. O tym, co powiedział, napisał m.in. TorrentFreak.

- Piractwo nie jest kradzieżą. Jeśli kradniesz samochód, oryginał jest stracony. Jeśli kopiujesz grę, to po prostu jest jej więcej na świecie - mówił Markus "Notch" Persson. Twórca gry Minecraft stwierdził też, że nie ma czegoś takiego, jak "utracona sprzedaż". Czy zła recenzja jest utraconą sprzedażą? Co z przegapioną datą sprzedaży? - pytał Persson.

>>> Czytaj: Polska będzie stolicą sportu elektronicznego

Mówiąc o piractwie, twórca Minecraft zachował się dojrzale, tzn. nie tylko stwierdził, że w piractwie nie ma nic złego. Zaproponował również sposób wykorzystania tego zjawiska przez twórców gier. Jeśli możecie po prostu zrobić grę i dodawać coś do niej, ludzie, którzy naruszyli prawa autorskie, kupią grę w następnym tygodniu - stwierdził Persson.

Wydaje się, że twórca Minecraft wie, co mówi. Jego dzieło jest dochodowe mimo wyraźnej orientacji twórcy na "filozofię piracką". 

Przy okazji warto przypomnieć innych twórców gier, którzy w przeszłości tolerowali piractwo lub zwracali uwagę na to, że zjawisko to jest inne, niż powszechnie się sądzi. W roku 2009 deweloper gry Zeno Clash zamieścił komentarz w serwisie torrentowym, w którym zaapelował o kupienie gry, jeśli ta się spodoba. Deweloper ten uznał, że wymiany plików w sieciach P2P nie da się powstrzymać, ale można wykorzystać je do promocji.

W ubiegłym roku opisywaliśmy przypadek studia Wolfire Games, które udostępniło swoje gry do kupienia za dowolną kwotę (nawet za jednego centa). Mimo tak niskiej ceny 25% pobierających nie zapłaciło. Właściciel studia Wolfire Games nie był oburzony. Zwrócił jednak uwagę na to, że piractwo może wynikać z lenistwa lub braków systemów płatności, a nie z chęci zaoszczędzenia pieniędzy lub dokonania kradzieży. To sugeruje, że pieniądze wydawane na organizacje antypirackie lepiej byłoby zainwestować np. w rozwój nowych metod płatności.

Generalnie da się zauważyć, że bardziej otwarci na wymianę plików w sieciach P2P są niezależni twórcy gier. Podobne tendencje da się zauważyć na rynku muzycznym czy filmowym. Może to wynikać z faktu, że duzi wydawcy inwestują w swoje produkty więcej. Nie powinna to jednak być przeszkoda w poszukiwaniu nowych metod zarabiania, choćby takich, jakie zaproponował Markus "Notch" Persson.

>>> Czytaj: USA: Miliard dolarów z gier społecznościowych


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *