To nie koniec echa głośnych aktualizacji w algorytmie, które niedawno zastosowało Google. Tym razem głos zabrali sami programiści z Mountain View.
reklama
Jak wspominaliśmy niedawno, wyszukiwarkowy gigant postanowił zaktualizować pozycję około 12 proc. stron znajdujących się w Google. Wielu wydawców czuje się niesłusznie ukaranymi, choć deweloperzy wyszukiwarki podkreślają, że są to wyłącznie jednostkowe przypadki.
Amit Singhal oraz Matt Cutts odpowiedzieli w związku z tym na kilka pytań serwisu Wired. Jak się okazuje, aktualizacja, zwana przez internetowe media "Farmerem" (od walki z farmami treści), w rzeczywistości miała nazwę kodową "Panda".
Jak zaznacza Singhal, zmiany były konieczne, gdyż od czasu wprowadzenia silnika Caffeine w 2009 roku w sieci pojawia się jeszcze więcej nowych informacji każdego dnia. Niestety wiele z nich nie zasługuje, by być wyświetlana na początku wyników wyszukiwania. Programiści przyznają, że by opracować matematyczny model treści dobrej jakości, korzystali z pomocy wolontariuszy oceniających prezentowane im materiały.
Zadawano im między innymi pytania takie jak: czy tego typu treść nadaje się do publikacji w magazynie bądź czy powierzyliby stronie informacje na temat swojej karty kredytowej. Dzięki odpowiedziom nas szereg takich pytań witryny zbierały punkty dodatnie oraz ujemne, które mocno wpływały na ostateczny ranking.
Na koniec deweloperzy wspominają, że motywem aktualizacji nie były bynajmniej pieniądze. Upublicznienie zasady działania czy samego skryptu jest jednak niemożliwe, gdyż ułatwiłoby spamerom obejście nowych mechanizmów.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|