W tym tygodniu ofiarami ataków grupy Anonymous stały się dwa kraje arabskie - Egipt oraz Jemen. W obu trwają walki obywateli z władzami.
O grupie Anonymous stało się w ostatnim czasie głośno za sprawą ataków, jakie jej członkowie przeprowadzili na firmy czy instytucje publiczne występujące przeciwko serwisowi Wikileaks i jego działaniom. Władze wielu państw intensywnie pracują nad tym, by ich ująć. Jak to jednak w przypadku przestępców komputerowych bywa, nie jest to proste.
Anonymous ponownie dała o sobie znać, tym razem powodem ku temu były niepokoje polityczne w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie. W tym tygodniu celami ataków były już strona internetowa rządzącej partii Egiptu, a także jego ministerstwo informacji. Z kolei na początku stycznia ofiarami cyberataków padły rządowe serwisy w Tunezji i Zimbabwe.
Sytuacja polityczna w regionie ulega zaostrzeniu, przeciwko swoim władzom wystąpili także mieszkańcy Jemenu. BBC News podaje, że w wyniku ataku Anonymous przestała działać strona internetowa prezydenta Alego Abdullaha Saliha. Przez pewien czas niedostępna była także strona Ministerstwa Informacji (według serwisu Gawker).
Sami Jemeńczycy zapewne niezbyt odczują te cyberataki - z internetu korzysta zaledwie około 5 procent z 23,5 mln mieszkańców. Dla Anonymous liczy się jednak sam fakt ataku jako wyraz niezadowolenia z polityki rządu w Sanie.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*