Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Aplikacje dla dzieci dają zarobić

13-11-2010, 17:57

Czy nowoczesne urządzenia przenośne są w stanie zastąpić dzieciom książki? Kiedy może to nastąpić i dlaczego nasz kraj jest w tym przypadku na straconej pozycji? O tym wszystkim opowiada Aleksandra Szkoda z Mind the Kids.

robot sprzątający

reklama


Dziennik Internautów (DI): Dziecko ze smartfonem to coraz częstszy widok. Od tego faktu do pomysłu stworzenia interaktywnych aplikacji do nauki rysowania dla dzieci jest jednak daleka droga. Mind the Kids jest skierowany do użytkowników na całym świecie, więc mogę przypuszczać, iż nikt wcześniej nie pokusił się o stworzenie podobnej aplikacji. To nie będzie oryginalne pytanie, ale z pewnością warto je zadać: co było inspiracją dla Mind the Kids?

Aleksandra Szkoda (AS): Potrzeba. Ona była inspiracją dla Mind the Kids. Pojawiła się w momencie, gdy pewna mała dziewczynka o imieniu Kasia zapytała Radka, jak narysować gdański ratusz. Jako że trudno było dziecku wytłumaczyć, jak to zrobić, Radek postanowił, że narysuje dla niej instrukcję w formie książeczki. Żeby instrukcja nie była nudna, pojawiła się w niej dwójka bohaterów uczących rysowania. Książeczka na tyle spodobała się Kasi, że pomyśleliśmy, żeby spróbować zainteresować nią jakieś wydawnictwo. Zrobiliśmy więc odcinek z kotem i tak się to zaczęło. Pojawił się wydawca, po czym wspólnie opublikowaliśmy kilka odcinków. My jako Mind the Kids postanowiliśmy przełożyć to na postać cyfrową.

>>Czytaj także: ZnamCie - sprawdź skąd, czyli jak znaleźć anonima w sieci

Zespół Mind the Kids
fot. - Zespół Mind the Kids
DI: Wasze książki dla dzieci rozpowszechniane są w postaci aplikacji dla mobilnych urządzeń Apple. Kluczowa była tutaj popularność czy może inne zalety platformy? Planujecie ekspansję także na Androida?

AS: Kluczową rzeczą, poza tym, że jesteśmy fanami Apple od lat, była oczywiście liczba globalnie sprzedanych urządzeń i spójność platformy. To jest według nas zdecydowana przewaga Apple. No i zdecydowanie najlepszy interfejs użytkownika - każdy, kto kiedykolwiek miał okazję korzystać z urządzeń Apple, wie, jakie są tego zalety.

Oczywiście myślimy też o użytkownikach Androida, ale produkcja aplikacji na ten system jest zdecydowanie droższa. Wynika to z tego, że nie ma standaryzacji, jeśli chodzi o urządzenia. Są dziesiątki smartfonów, różnią się np. przekątną wyświetlacza itp. Testowanie takich aplikacji jest też o tyle bardziej skomplikowane, gdyż trzeba by je robić na różnych urządzeniach - to podnosi koszty. Na razie pozostaniemy przy Apple. Ponad 60 milionów sprzedanych urządzeń to i tak niewyobrażalnie duży rynek, jeśli chodzi o aplikacje.

Sonda
Dzieci powinny wykorzystywać do nauki nowinki technologiczne?
  • Tak
  • Nie
  • Nie wiem
wyniki  komentarze

DI: W Startup Fest zgarnęliście 50 tysięcy złotych. Na co zostanie przeznaczona ta kwota?

AS: Nagrodę w całości przeznaczymy na programowanie kolejnych aplikacji. Resztę robimy na razie sami.

DI: Cyfrowe książki do nauki rysowania dla dzieci wydają się bardzo wąską tematyką. Aż się prosi o kolejne produkty skierowane dla najmłodszych. Nauka liczenia, proste gry - pole do popisu jest bardzo duże, choć niewątpliwie konkurencja także. Taka będzie przyszłość Mind the Kids czy może widzicie ją zupełnie inaczej?

AS: Chcielibyśmy skupić się na aplikacjach edukacyjnych dla dzieci. W tej chwili jeden z projektów to ten do nauki rysowania. Sądzę, że ma on potencjał i możemy go jeszcze długo rozwijać. Liczba tematów wydaje się nieskończona. Dwa kolejne projekty, nad jakimi pracujemy, to aplikacja do nauki języków dla dzieci i seria interaktywnych książek o tematyce społecznej przeznaczona dla przedszkolaków.

DI: Na stronach waszego serwisu znalazłem informację o aplikacji do nauki podstaw angielskiego. Czy podobny program skupiający się na języku polskim ma w ogóle szanse trafić do użytkowników z naszego kraju?

Pozytywne nastawienie nie opuszcza twórców aplikacji dla dzieci
fot. - Pozytywne nastawienie nie opuszcza twórców aplikacji dla dzieci
AS: Szczerze mówiąc, marzy mi się, żeby zrobić podręcznik i sprzedać go Ministerstwu Edukacji. W końcu bylibyśmy bogaci (śmiech). Premier Pawlak miał swego czasu wizje, że każde dziecko wyposażone jest w iPada. W kontekście programu odchudzania tornistrów myślę, że to jedyny słuszny kierunek. Na razie w Polsce ilość urządzeń jest znikoma, więc aplikacji po polsku niestety nie opłaca się robić. Koszt ich przygotowania jest naprawdę spory. Mam nadzieję, że to się jednak bardzo szybko zmieni. Pierwszą jaskółką jest zapowiedziana na drugą połowę listopada oficjalna premiera iPada. Jeśli urządzenia tego typu staną się tańsze bądź szerzej dostępne, to z całą pewnością pójdzie za tym wzrost liczby aplikacji.

>>Czytaj także: Dowiedz się prawdy o sobie z Fidbek

DI: Jak duże jest zainteresowanie waszymi aplikacjami dla dzieci?

AS: W ciągu paru miesięcy nasz Kot znalazł ok. 30 tys. użytkowników. Nie jest to jakiś hit, ale to dość sporo. Sporo w porównaniu do sprzedaży książek, na przykład. Aplikacja ta to na razie forma testowa (takie LITE), dość uboga, bo bez możliwości rysowania, oraz bezpłatna. Mimo to dociera do nas sporo głosów z całego świata, że dzieci lubią tego Kota.

DI: Takie liczby pozwalają utrzymać firmę i sprawić, by była rentowna, czy może ten etap jeszcze przed wami?

AS: Na razie nie zarabiamy na naszej firmie. Ona przynosi oczywiście jakieś tam dochody, ale nie na tyle duże, żeby można było z tego żyć. Mamy nadzieję, że to się szybko zmieni, bo to, co przygotowujemy w tej chwili, będzie naprawdę fajne. Więc wszystko przed nami!


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *