W wyniku skoordynowanej akcji zatrzymano dziesięć osób. Walka z nielegalną wymianą plików przybiera na sile. Czy internauci się wystraszą?
reklama
Walka z nielegalną wymianą plików trwa. Czasem odbywa się ona poza salą sądową. W siedmiu europejskich krajach doszło w ostatnich dniach do zatrzymania dziesięciu osób podejrzanych o kierowanie czterema nielegalnymi sieciami P2P. Zostały im już postawione zarzuty hakerstwa oraz piractwa. Policja wkroczyła do 48 miejsc w Wielkiej Brytanii, Niderlandach, Republice Czeskiej, Belgii, Szwecji, Norwegii oraz na Węgrzech. W operację zaangażowane są organy ścigania z przynajmniej siedmiu kolejnych państw.
Cała akcja koordynowana była przez funkcjonariuszy belgijskich i jest efektem dwuletniego dochodzenia. Policja w Szwecji wkroczyła m.in. do firmy PRQ, która podobno użycza serwerów The Pirate Bay oraz WikiLeaks. Podkreślono jednak, że akcja nie ma z tymi serwisami nic wspólnego. Na celowniku organów ścigania znalazł się także uniwersytet w mieście Umea - podaje serwis BBC News.
Zatrzymania osób podejrzanych o łamanie prawa to jedno. Nawet postawienie im zarzutów nie czyni ich winnymi. Teraz przed prokuraturą niełatwe zadanie - udowodnienie, że faktycznie działali oni w sprzeczności z prawem. W sprawach związanych z łamaniem prawa autorskiego w sieci nie jest to łatwe.
Zapewne policje wielu krajów prowadzą kolejne postępowanie wymierzone w nielegalną wymianę plików. Mają wsparcie ze strony rządów, które coraz bardziej energicznie walczą z tym zjawiskiem. Obowiązujące już w kilku krajach odpowiednie ustawy nie przyniosły jednak spodziewanych efektów.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*