Taka sankcja, zdaniem sądu, jest niewspółmierna do przestępstwa, jakim jest naruszenie praw autorskich. W Europie wciąż brakuje jednak spójnego działania organizacji antypirackich.
reklama
Wśród działających w Europie organizacji antypirackich, a także samych rządów, brak jest jednomyślności co do tego, jak sobie poradzić ze zjawiskiem wymiany plików chronionych prawem autorskim. Odłączać internautów, wysyłać im upomnienia, edukować, walczyć z administratorami serwisów, pozywać do sądu zwykłych użytkowników, a może po prostu nic nie robić? Sposobów jest wiele, żaden z nich jednak nie okazał się całkowicie skuteczny.
Poważnym problemem przed stosowaniem jednej metody na całym kontynencie są różnice w prawodawstwie poszczególnych państw, a także filozofia przyświecająca decydentom w stolicach. Z podobnym problemem boryka się także przemysł rozrywkowy za Oceanem - każdy stan w inny sposób może podejść do zagadnienia. Dlatego też nikogo nie powinny dziwić różne wyroki czy też odmienne praktyki.
W ostatniej odsłonie konfliktu posiadaczy praw autorskich przeciwko internautom górą są ci drudzy. Tym razem odnieśli pośrednie zwycięstwo w Belgii. Jak podaje serwis TorrentFreak, Belgijska Federacja Antypiracka (BAF) poniosła porażkę przed sądem, gdzie domagała się, by ten nakazał dwóm dostawcom internetu - firmom Belgacom oraz Telenet - zablokowanie dostępu do serwisu The Pirate Bay.
Sąd w Antwerpii uznał, że proponowany przez organizację środek jest nieproporcjonalny do przestępstwa. Christophe Van Mechelen z BAF jest przekonany, że powinna zostać stworzona efektywna procedura, dzięki której można by szybko walczyć z zagranicznymi serwisami, działającymi w sprzeczności z belgijskim prawem.
Wątpliwym jest, by powstała unijna regulacja wspomagająca walkę z piractwem internetowym. Nie wszystkie państwa są równie zdeterminowane, by rozpocząć walkę z problemem. Nie bez znaczenia jest także fakt, że przeciwko zbyt daleko idącym sankcjom wystąpił już kilkukrotnie Parlament Europejski, bez zgody którego właściwie przyjęcie nowego prawa na szczeblu Unii Europejskiej nie jest możliwe.
Szybko też daliby o sobie znać obrońcy praw człowieka, podnosząc szereg argumentów przeciwko tego typu krokom. Trudno udowodnić, kto de facto dopuścił się naruszenia praw autorskich. W jaki sposób zdobyć przekonujące sądy dowody, internet nie służy jedynie wymianie plików chronionych prawem autorskim - to tylko kilka wątpliwości, które należałoby wziąć pod uwagę.
Tymczasem zarówno rządy, jak i unijne instytucje zdają się być zajęte sprawami większej wagi - walką z kryzysem gospodarczym, tworzeniem nowego porządku w świecie finansów, a także ochroną środowiska naturalnego. Nie wydaje się, by kwestia praw autorskich miała szybko znaleźć się ponownie w sferze zainteresowania polityków. No, chyba że inicjatywę w Strasbourgu przejmą dwaj europosłowie szwedzkiej Partii Piratów.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|