Prokuratorzy z większości amerykańskich stanów są zainteresowani wyjaśnieniem okoliczności zbierania przez Google prywatnych danych z niezabezpieczonych sieci bezprzewodowych. Dołączyć chcą tym samym do władz kilku europejskich krajów oraz Australii.
Gęstnieje atmosfera wokół Google Street View. Prokuratorzy generalni z około trzydziestu amerykańskich stanów zapowiedzieli podjęcie działań mających na celu ustalenie, czy praktyki firmy z Mountain View nie naruszyły prawa w zakresie ochrony prywatności - pisze New York Times. To pokłosie sprawy, która wyszła na jaw w maju br. - Google, podobno niezamierzenie, zbierała prywatne informacje z niezabezpieczonych sieci Wi-Fi.
Prokurator ze stanu Connecticut powiedział, że naruszanie prywatności, zarówno w stosunku do osób prywatnych, jak i firm, jest sprawą niezwykle poważną, dlatego też niezbędne jest jak najszybsze wyjaśnienie wszelkich okoliczności.
Niedługo po ujawnieniu tego incydentu w Stanach Zjednoczonych wpłynęły dwa pozwy przeciwko Google. Postępowania wyjaśniające rozpoczęły także władze Francji, Włoch oraz Niemiec. W Australii problemem ochrony prywatności przez amerykańską firmę zajęła się policja federalna.
Dopóki odpowiednie instytucje państwowe nie zapoznają się z całym zebranym materiałem, w tym z informacjami, które Google zebrała w wyniku tego "błędu", trudno orzekać, czy faktycznie doszło do naruszenia czyjejkolwiek prywatności. Nie brak bowiem głosów, że dane, w posiadaniu których jest firma, są fragmentaryczne, więc trudno z nich wyciągać wnioski na temat konkretnych osób.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*