ACTA to międzynarodowe porozumienie dotyczące podrabiania towarów i piractwa, które powstaje od dwóch lat w całkowitej tajemnicy. Dziś treść tego projektu została ujawniona. Trzeba czasu na przyjrzenie się mu, ale samo jego opublikowanie jest bardzo istotnym wydarzeniem.
reklama
Wielu Czytelnikom Dziennika Internautów nie trzeba przedstawiać ACTA. O porozumieniu tym pisaliśmy od roku 2008. ACTA, czyli Anti-Counterfeiting Trade Agreement, ma być międzynarodowym porozumieniem dotyczącym szeroko rozumianej własności intelektualnej. Obejmuje takie zagadnienia, jak podrabianie towarów, patenty, piractwo w internecie.
Dziś po raz pierwszy opinia publiczna może obejrzeć szkic dokumentu na stronie Komisji Europejskiej. W komunikacie związanym z opublikowaniem szkicu czytamy, że wyjaśnia on o co naprawdę chodzi w ACTA. Porozumienie to - według KE - ma służyć przemysłowi i podobno jest w pełni zgodne z obecnym prawem UE. Zapewniono, że porozumienie nie wprowadzi "prawa trzech ostrzeżeń" lub innych drakońskich rozwiązań.
Oczywiście zapewnienia to nie wszystko. Trzeba uważnie przejrzeć cały dokument, aby zorientować się, czy naprawdę nie stanowi zagrożeń. W opublikowanym szkicu jest sporo nawiasów kwadratowych, czyli treści nieustalonych przez strony negocjacji.
Grupa La Quadrature du Net zwróciła uwagę na to, że ujawnienie szkicu dokumentu to ważne wydarzenie, ale nie usprawiedliwia ono prób obejścia procesu demokratycznego.
- To wydanie pokazuje, jak efektywna może być masowa mobilizacja obywateli na całym globie. Wszystkie wycieki pokazały, że ACTA może niebezpiecznie utrudniać wolność wypowiedzi, dostęp do leków i innowacje w globalnym społeczeństwie wiedzy. To oficjalne wydanie sugeruje, że to nadal jest problemem. Musimy mocno sprzeciwić się niewybieranym oficjelom w opracowywaniu ich własnej polityki, która ma wpływ na ważne kwestie społeczne - mówi Jérémie Zimmermann, rzecznik grupy La Quadrature du Net.
ACTA była wielokrotnie krytykowana, gdyż prace nad tym dokumentem prowadzone były w tajemnicy. Dopuszczono do nich organizacje związane z przemysłem (także rozrywkowym), ale jednocześnie ukrywano treść negocjacji przed opinią publiczną i ważnymi instytucjami, jak Parlament Europejski lub Europejski Inspektor Ochrony Danych. Taki tryb prac rodził obawy o to, że porozumienie zostanie napisane pod dyktando "przemysłu", a ten potrafi składać przerażające propozycje.
Obawy były wzmacniane przez wycieki, które miały miejsce co jakiś czas mimo utrzymywania negocjacji w tajemnicy. W roku 2008 serwis Wikileaks opublikował dokument nt. ACTA, z którego wynikało, że dzięki porozumieniu za przestępstwo kryminalne i obciążone odpowiednimi sankcjami ma być uznawane m.in. "znaczące zamierzone naruszanie praw autorskich, bez pobudek finansowych". Mówił on również o wysokich odstraszających karach za piractwo. W roku 2009 pojawiały się kolejne przecieki. Z jednego z nich wynikało, że posiadacze praw autorskich sami ustalą kwoty odszkodowań za naruszenia.
Początek roku 2010 to kolejne przecieki z niepokojącymi informacjami. W lutym podaliśmy informację, że ACTA może wprowadzić odpowiedzialność dla operatorów telekomunikacyjnych za naruszanie praw autorskich w ich sieciach. To z kolei mogło prowadzić do rozwiązań bliskich cenzurze (operatorzy mogliby kontrolować przesyłane treści). W marcu pisano o tym, że ACTA może zagrozić firmom, które pomagają w naruszaniu praw autorskich, czyli na celowniku mogły znaleźć się... zwykłe wyszukiwarki. Również wtedy organizacja KEI dowiedziała się, że ma powstać specjalna instytucja nadzorująca wdrażanie postanowień ACTA i mająca możliwość aktualizowania porozumienia.
ACTA wzbudzała też inne obawy, np. że wprowadzi możliwość przeszukiwania urządzeń elektronicznych pasażerów na lotniskach. Są też poważne obawy co do wpływu ACTA na kraje mniej rozwinięte, które mogą zostać zmuszone do wprowadzenia u siebie takich rozwiązań w zakresie ochrony własności intelektualnej, które będą korzystne tylko dla krajów rozwiniętych.
Szkic porozumienia w całości wyciekł pod koniec marca. Nie był jednak najbardziej aktualny. Powstał przed ostatnią rundą rozmów w Nowej Zelandii, a więc obecny kształt proponowanych zapisów jest nieco inny.
Tryb prac nad ACTA był krytykowany od dawna i wielokrotnie. Krytykę podsycały nie tylko wycieki, ale także zachowanie poszczególnych stron negocjacji.
Warto przypomnieć najważniejsze wystąpienia w tej sprawie. Już w roku 2009 do Europejskiego Rzecznika Praw Obywatelskich trafiła skarga w sprawie ACTA przygotowana przez Foundation for a Free Information Infrastructure. Pod koniec tego samego roku organizacja Knowledge Ecology International poprosiła Baracka Obamę o ujawnienie ACTA. Prezydent USA nie zrobił tego, powołując się na... bezpieczeństwo narodowe.
W tym roku tryb prac nad ACTA skrytykował Europejski Inspektor Ochrony Danych. Niedługo potem Parlament Europejski uchwalił wspólną rezolucję w sprawie ACTA, wzywając Komisję i Radę do ujawnienia porozumienia. Za przyjęciem rezolucji opowiedziało się 633 europosłów. Dopiero potem przedstawiciele UE zadeklarowali, że są za ujawnieniem dokumentów. Potem takie deklaracje padły ze strony USA. Po ostatniej rundzie rozmów w Nowej Zelandii zapowiedziano, że szkic dokumentu zostanie ujawniony dzisiaj.
Mimo krytyki twórcy ACTA przez dwa lata pracowali w tajemnicy. W pewnym momencie starali się stworzyć namiastkę transparentności, organizując w Meksyku publiczne spotkanie dotyczące ACTA. Z tego spotkania ochrona wyprowadziła blogerkę, która próbowała relacjonować spotkanie na Twitterze.
W Polsce informacje na temat ACTA próbował zbierać Jarosław Lipszyc z fundacji Nowoczesna Polska. To dzięki niemu dowiedzieliśmy, jak UE traktuje dokumenty o ACTA. Z kolei stowarzyszenie ISOC Polska dowiedziało się, jakie jest stanowisko polskich władz wobec ACTA.
Wielu obserwatorów negocjacji w sprawie ACTA zwracało uwagę na to, że w tym samym czasie w różnych krajach pojawiły się inicjatywy legislacyjne związane "prawem trzech ostrzeżeń" lub cenzurą sieci. Francja wprowadziła u siebie tzw. prawo Hadopi. W Wielkiej Brytanii ostatnio zgodzono się na blokowanie stron i odcinanie internautów.
Niektórzy obserwatorzy procesu stanowienia prawa w Polsce całkiem poważnie zastanawiali się, czy prace nad Rejestrem Stron i Usług Niedozwolonych nie są przygotowaniem Polski do zaimplementowania postanowień ACTA.
Na koniec warto spytać: czy opublikowanie szkicu ACTA usuwa wcześniejsze obawy? Nie do końca. Wskazywane wcześniej niebezpieczeństwa nadal są w tekście. Aby się o tym przekonać, wystarczy zajrzeć do rozdziału 4 opublikowanego szkicu ACTA (zob. str. 18 i dalsze). Oczywiście porozumienie nadal powstaje i być może wiele da się zmienić, ale obrońcy praw internautów dopiero teraz zaczną analizowanie zapisów.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|