Trzymany w ciągłym sekrecie antypiracki pakt ACTA może się przyczynić do tego, że odszkodowania za naruszenia praw autorskich będą zasądzane na podstawie rynkowej wartości dzieł, które "mogłyby być sprzedane". Ten sposób obliczania "strat" przemysłu rozrywkowego był niejednokrotnie krytykowany, a w przyszłości - dzięki ACTA - może być stosowany przez sądy.
reklama
ACTA (Anti Counterfeiting Trade Agreement) ma być międzynarodowym porozumieniem regulującym kwestię ochrony praw do własności intelektualnej. O dokumencie stało się głośno w maju ubiegłego roku, kiedy to serwis Wikileaks.org opublikował zarys propozycji dotyczących tego paktu.
Bardzo kontrowersyjny jest tryb prac nad ACTA. Szkice dokumentu, jak dotąd, nie zostały przedstawione opinii publicznej ani organizacjom konsumenckim. Do prac zostały dopuszczone jedynie organizacje takie, jak RIAA i MPAA, czyli lobbyści ze strony przemysłu rozrywkowego.
Do Europejskiego Rzecznika Praw Obywatelskich trafiła już skarga w tej sprawie przygotowana przez Foundation for a Free Information Infrastructure. Została ona zignorowana. Nie pomogła też interwencja Jensa Holma, członka Parlamentu Europejskiego. Treść paktu nadal pozostaje tajna, a strony dopuszczone do prac twierdzą, że nie ma potrzeby tak szybkiego ujawniania treści dokumentu.
Najnowsze przecieki dotyczące ACTA pojawiły się w internecie kilka dni temu za sprawą serwisu Wikileaks. Opublikowanemu tam szkicowi przyjrzał się serwis TorrentFreak, znajdując w nim naprawdę ciekawe zapisy, tym razem dotyczące wysokości odszkodowań za naruszenie praw autorskich.
W szkicu znajduje się m.in. zapis mówiący o tym, że w postępowaniach cywilnych sąd powinien mieć możliwość nakazania osobie naruszającej prawa autorskie wniesienia opłaty dla posiadacza praw autorskich. W tym nie ma nic kontrowersyjnego. Dalej jednak jest mowa o tym, że w ustalaniu wysokości odszkodowania powinno się brać pod uwagę m.in. wartość dóbr lub usług (do których prawa zostały naruszone) mierzoną za pomocą ceny detalicznej, sugerowanej ceny detalicznej lub innej wartości przedstawionej przez posiadacza praw autorskich.
W praktyce więc organizacje, takie jak RIAA lub MPAA, mogą mieć duży wpływ na wysokość odszkodowań. To jednak nie wszystko. W dalszej części dokumentu można przeczytać o tym, że w postępowaniach cywilnych powinna istnieć możliwość ustalenia systemu obliczania odszkodowania. Taki system miałby brać pod uwagę liczbę dóbr, do których prawa naruszono pomnożoną przez zysk, jaki osiągnąłby posiadacz praw autorskich z tytułu sprzedaży tych dóbr.
TorrentFreak sugeruje – chyba nie bez racji – że jeśli ACTA ostatecznie będzie zawierać takie zapisy, to wprowadzony zostanie standard w ustalaniu wysokości odszkodowań dla posiadaczy praw autorskich. Standardem tym będzie obliczanie "utraconego zysku". Ta krytykowana wiele razy metoda opiera się na - jak się wydaje - błędnym założeniu, że ktoś, kto np. pobrał film z sieci P2P, z pewnością kupiłby go, gdyby nie miał możliwości pobrania za darmo.
Na koniec TorrentFreak wskazuje na zapis, który mówi o tym, że posiadaczowi praw autorskich należy zapewnić możliwość wyboru opisanego systemu obliczania odszkodowań jako alternatywy dla odszkodowań proponowanych przez sąd.
Na pocieszenie zawsze warto dodać, że dokument publikowany przez Wikileaks jest tylko szkicem. Nie ma żadnej pewności, że wspomniane zapisy znajdą się w ostatecznej wersji paktu. Całkowity brak konsultacji społecznych uniemożliwia jednak wyśledzenie tego rodzaju propozycji i wczesne usunięcie ich z dokumentu.
Organizacje takie, jak RIAA i MPAA, nabrały dużej wprawy w szacowaniu swoich strat i efektownym prezentowaniu tych oszacowań. Do tej pory jednak oszacowania te służyły głównie do przekonywania polityków, że trzeba zaostrzyć prawo autorskie. W przyszłości ich znaczenie może być o wiele większe, a MPAA przyznawała się już do błędów w tych oszacowaniach.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*