Porozumienie pomiędzy Yahoo a Microsoftem odnośnie reklam w wyszukiwarce budziło wiele kontrowersji. Po obu stronach Atlantyku wszczęto postępowania wyjaśniające, które miały odpowiedzieć na pytanie, czy współpraca obu firm nie zagrozi konkurencji na rynku wyszukiwarek. Jest na nim obecnych bowiem zaledwie trzech dużych graczy - Google oraz właśnie Yahoo i Microsoft (poprzez Bing).

Obie firmy na początku grudnia poinformowały, że załatwiły między sobą wszelkie formalności dotyczące zawarcia umowy. Czekają jedynie na wydanie zgody przez dwóch regulatorów w Stanach Zjednoczonych oraz Unii Europejskiej.

>> Czytaj więcej: Yahoo i Microsoft - finalizacja porozumienia 

Pierwsza przyszła odpowiedź z Brukseli. Komisja Europejska wyraziła zgodę na alians przedsiębiorstw, stwierdzając, że w jego wyniku nie dojdzie do istotnego wstrzymania efektywnej konkurencji na terytorium Europejskiego Obszaru Gospodarczego. Innymi słowy, nie ma obawy, że współpraca obu firm oznaczać będzie obniżenie jakości usług czy też podwyżki cen.

Wynika to przede wszystkim z faktu, że obie firmy razem mają zaledwie 10-procentowy udział w europejskim rynku reklamy w wyszukiwarkach. Reszta należy do Google.

Obie firmy liczą, że dzięki współpracy uda im się stworzyć lepszą alternatywę dla światowego giganta, zmuszając go jednocześnie do podjęcia działań mających na celu podtrzymanie swojej dominacji. W dłuższej perspektywie oczekiwać można obniżek cen.

Yahoo musiała niedawno tłumaczyć się z umowy z Microsoftem, gdyż zaczęto spekulować, że zamierza całkowicie wycofać się z tego rynku. Oddanie zarządzania reklamą w ręce konkurenta nie zostało ciepło przyjęte, mimo że może stanowić ratunek dla firmy, która dopiero ostatnio zaczęła finansowo stawać na nogi.

>> Czytaj więcej: Yahoo: Nie porzucamy wyszukiwarki