Dokonane przez Google zmiany w usłudze społecznościowej Buzz nie powstrzymały jednej z organizacji przed złożeniem oficjalnej skargi. Jak zwykle, chodzi o ochronę prywatności.
Google już dwukrotnie wprowadzała poprawki do swojej usługi społecznościowej Buzz. Firmie stawiane są zarzuty niedbania o prywatność internautów, ta wsłuchała się w te głosy i dokonała pewnych zmian. Nie wszystkim bowiem podoba się, że każdy zainteresowany może sprawdzić, z kim wymieniamy korespondencję i z kim rozmawiamy. Zarzutów jest też więcej.
Do amerykańskiej Federalnej Komisji Handlu (Federal Trade Commision - FTC) trafiła oficjalna skarga na Buzza. Skierowała ją organizacja pozarządowa Eletronic Privacy Information Centre (EPIC) - informuje BBC News. Jej zdaniem Buzz jest usługą oszukańczą i łamiącą prawo chroniące konsumentów. Ma ona charakter domyślny dla wszystkich użytkowników Gmaila, których teraz jest około 176 milionów. Dopiero wyłączenie poszczególnych opcji pozwala przywrócić ochronę prywatności.
Problem polega jednak także na tym, że internauci, zakładając konto w Gmailu i akceptując regulamin usługi, nie przeczytali w nim nic odnośnie Buzza. Poczta elektroniczna i serwis społecznościowy to dwie zupełnie różne usługi - nie jest powiedziane, że wszyscy internauci chcą korzystać z obu. EPIC zwróciła się więc do FTC o to, by nakazała firmie Google umożliwienie użytkownikom Gmaila wypisanie się z Buzza. Organizacja chce także, by w przyszłości każda zmiana dotycząca prywatności internautów wymagała uzyskania od nich zgody.
Firma wyraziła żal z powodu pewnych funkcji Buzza, podkreślając, że wszystkie uwagi zostaną dokładnie przeanalizowane i w razie konieczności podjęte zostaną dodatkowe kroki zmierzające do zapewnienia internautom prywatności. Prawdopodobną przyczyną problemów Google z serwisem społecznościowym jest zbyt mała grupa go testująca. Firma bowiem postąpiła inaczej niż w przypadku pozostałych usług i pozwoliła na testy jedynie swoim pracownikom.
Rozwój coraz to nowych serwisów internetowych każe zadać sobie pytanie, do jakiego momentu o prywatność powinniśmy dbać sami, a kiedy zaczyna się odpowiedzialność firmy stojącej za daną usługą. Tak naprawdę często od nas samych zależy, czego dowiadują się o nas inni internauci. W przypadku Buzza mieliśmy jednak do czynienia z odgórnym podjęciem decyzji - Google zdawało się przekazywać informację, że wie lepiej, czego chcą użytkownicy Gmaila.
W sytuacji, gdy o prywatności i jej ochronie mówi się obecnie bardzo dużo, takie podejście jest z założenia błędne. Każda zmiana w tej sferze powinna uzyskać wsparcie samych użytkowników - to bowiem ich życie wystawiane jest na publiczny widok. A nie każdy, mimo posiadania profili w serwisach społecznościowych, tego chce.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|