Kanałami dyplomatycznymi popłynie z Waszyngtonu do Pekinu protest Stanów Zjednoczonych w sprawie traktowania Google. Na obecnym etapie trudno jednak oczekiwać, by Chiny miały zamiar ulegać jakiejkolwiek presji.
Konflikt na linii Google - Chiny ulega zaostrzeniu. Amerykańska firma poinformowała, że nie zamierza dłużej zgadzać się na cenzurowanie wyników wyszukiwania i wyłączyła część filtrów. Od tego momentu działa niezgodnie z chińskim prawem. Mimo to wyszukiwarka nie została jeszcze zablokowana. Wezwała ona rząd Chin do podjęcia rozmów odnośnie nowego modelu współpracy. W przypadku braku powodzenia grozi wycofaniem się z Państwa Środka.
Rząd w Waszyngtonie wezwał Chiny do podjęcia rozmów z amerykańską firmą celem wypracowania satysfakcjonującego wszystkich rozwiązania. Nic jednak nie wskazuje na to, by Pekin miał ulec presji Stanów Zjednoczonych. Biuro Informacji Rady Narodowej przypomniało, że każda firma działająca w internecie jest mile widziana w Chinach, jednak musi działać w zgodzie z lokalnym prawem. A to oznacza zgodę na cenzurę.
Do wymogów chińskiego prawa dostosowała się niedawno norweska Opera, Microsoft uznał z kolei Chiny za strategiczny rynek. Chce na nim mocno promować swoją wyszukiwarkę - Bing. Ceną, jaką obie firmy musiały zapłacić, jest jednak ograniczenie ich samodzielności i kontroli nad produktami.
Głos w tej sprawie zabrało chińskie Ministerstwo Handlu. Jego przedstawiciel powiedział, że istnieje wiele możliwości rozwiązania sporu z Google. Przypomniał jednak, że każda firma zagraniczna musi przestrzegać chińskiego prawa. Zapewnił także, że jakakolwiek podjęta przez Google decyzja nie zaciąży na kontaktach handlowych ze Stanami Zjednoczonymi - podaje agencja Reuters.
Pewnych wątpliwości można nabrać, oceniając wypowiedzi przedstawicieli amerykańskiej administracji. Departament Stanu USA zwróci się oficjalnie poprzez swoją ambasadę w Pekinie do chińskiego rządu z prośbą o wyjaśnienie całej sytuacji oraz przedstawienie planu ewentualnych działań, mających na celu zapobieżenie powtórzeniu się tego typu incydentów (chodzi o ataki na konta pocztowe obrońców praw człowieka). Interwencja przybierze postać démarche, czyli oficjalnego przekazania sprzeciwu wobec działań.
Skoro do rozwiązania sporu wykorzystuje się już dyplomację, oznacza to, że Amerykanie niezwykle poważnie podeszli do tego zagadnienia.
Stany Zjednoczone na całej linii poparły stanowisko Google. Nie wiadomo jednak, jaki wpływ na kontakty handlowe bądź stosunki polityczne będzie to miało. Waszyngton jest jednak bardzo zaniepokojony raportami odnośnie działań Chin w internecie, szczególnie coraz szerszą cenzurą.
W Chinach przeważa jednak opinia, że zagraniczne firmy, chcąc działać w Państwie Środka, muszą stosować się do lokalnego prawa. Nie może być mowy o żadnych wyjątkach.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|