Wydawcy będą mogli ograniczać darmowy dostęp do artykułów, na które internauci wchodzą poprzez usługi Google. W odpowiedzi na zarzuty o niekorzystny wpływ agregatora wiadomości Google News na przychody wydawców treści kalifornijska firma postanowiła działać i zapowiedziała pierwsze zmiany w podejściu do cudzych artykułów.
reklama
Koncern medialny News Corp. zapowiedział, że wraz z wprowadzeniem opłat za dostęp do części newsów w serwisach internetowych może także wycofać je z wyszukiwarki Google. Wszystko dlatego, że stojący na czele firmy Rupert Murdoch jest zdania, iż agregatory wiadomości (w tym Google News) są współodpowiedzialne za pogarszającą się kondycję prasy drukowanej.
Sprawa jest jednak niezwykle kontrowersyjna, gdyż mimo wszystko Google zapewnia co miesiąc 4 miliardy przejść do serwisów informacyjnych, generując tym samym przychody z reklam - podaje TechCrunch. Firma jednak nie zamierza pozostać głucha na głosy wydawców prasy. Dlatego też zmodyfikowała program First Click Free (z ang. Pierwsze Kliknięcie Gratis).
First Click Free jest skierowany przede wszystkim do tych serwisów informacyjnych, które dla przeglądania newsów wymagają albo rejestracji, albo opłacania abonamentu. Google chce, by wejście na wybranego newsa było darmowe, jednak dalsze kliknięcia w ramach odwiedzanego serwisu mogłyby wymagać już opłaty lub prenumeraty usługi wydawcy. Dodatkowo właściciel serwisu będzie mógł wprowadzić ograniczenie co do liczby anonimowych lub darmowych odwiedzin internauty na swoich stronach danego dnia. Po przekroczeniu limitu, np. po pięciu odsłonach różnych artykułów, także wymagana by była (płatna) rejestracja.
Pytanie tylko, na ile będzie to skuteczne posunięcie. W dobie tak ogromnej liczby źródeł informacji, mało który internauta czyta więcej niż 2-3 artykuły w danym serwisie. Wątpliwe więc jest, by spowodowało to wzrost liczby zarejestrowanych użytkowników czy też opłacających abonament.
Serwis Techdirt informuje z kolei o wystąpieniu Murdocha podczas spotkania zorganizowanego przez Federalną Komisję Handlu (FTC), w trakcie którego zaapelował do rządu o niewtrącanie się do dziennikarstwa oraz o zajęcie się sprawą Google, która - jego zdaniem - dokonuje kradzieży. News Corp. nie podejmuje jednak żadnych kroków, by sytuację tę zmienić.
Dlaczego? Czy dlatego, że serwisy należące do koncernu także działają na zasadach podobnych do agregatorów wiadomości i boi się on reakcji innych firm z branży? A może powodem jest wciąż nikłe poparcie dla jego idei wycofania newsów z Google?
Póki co trwa wojna nerwów - firmy zdają się testować się wzajemnie, wyczekując, czy druga strona podejmie jakieś działania. News Corp. na razie tylko grozi, tymczasem Google przystępuje do działań. Trzeba jednak pamiętać, że wyszukiwarka tej firmy faktycznie daje możliwość omijania rejestracji w niektórych serwisach, co może prowadzić do obniżania ich przychodów z tytułu reklam.
Podobnie jak przemysł rozrywkowy, także przemysł informacyjny przechodzi ostatnio dynamiczne zmiany. Obecni w nim gracze walczą ze sobą o pieniądze reklamodawców i czytelników, jednocześnie zaczynają mówić wspólnym głosem w sprawach dotyczących całej branży. Konkretów i szerokich porozumień jednak wciąż brak.
Aktualności
|
Porady
|
Gościnnie
|
Katalog
Bukmacherzy
|
Sprawdź auto
|
Praca
biurowirtualnewarszawa.pl wirtualne biura w Śródmieściu Warszawy
Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.
*
|
|
|
|
|
|