Apple Facebook Google Microsoft badania bezpieczeństwo patronat DI prawa autorskie serwisy społecznościowe smartfony

Już samo informowanie o dostępności pirackich filmów i muzyki jest przestępstwem, twierdzi Tim Kuik, szef BREIN, antypirackiej organizacji z Holandii. Tymczasem kulisy wyroku skazującego twórców The Pirate Bay stają się coraz bardziej zawiłe - obrona sugeruje, że ma kolejne dowody na to, iż proces ten był ustawiony.

Nie przebrzmiały jeszcze echa wątpliwej bezstronności sędziego Tomasa Norströma, który wydał srogi wyrok na twórców The Pirate Bay, a już pojawiły się kolejne doniesienia, które kładą się cieniem na rzekomo czystych intencjach szwedzkiego wymiaru sprawiedliwości w tym procesie.  Jeden z obrońców oskarżonych poinformował o odkryciu kolejnych dowodów na to, że proces TPB był ustawiony - donosi TorrentFreak.

Wybór sędziego do sprawy powinien być losowy. Taki przepis, obowiązujący w większości cywilizowanych państw - w tym Szwecji, ma zapewne gwarantować bezstronność wymiaru sprawiedliwości przy ocenie i wydawaniu wyroku. Tymczasem Per E. Samuelson, jeden z obrońców The Pirate Bay, poinformował serwis SVT, że jest w posiadaniu dowodów wskazujących na to, iż sędzia o antypirackich poglądach nie został losowo przypisany do tego procesu.

Oczywiście przewodniczący sądu okręgowego w Sztokholmie zaprzecza tym twierdzeniem i zapewnia, że wszytko odbyło się zgodnie z procedurą. Natomiast sędzia Tomas Norström odmawia komentowania tych doniesień. Gdyby jednak te informacje się potwierdziły, twórcy The Pirate Bay byliby zapewne znacznie bliżej pozytywnego rozpatrzenia wniesionych apelacji. Przypomnijmy, że głównym argumentem wniosków apelacyjnych była nieobiektywność sędziego Tomasa Norströma, który jest członkiem dwóch organizacji dbających o interesy właścicieli praw autorskich.

Historia procesu The Pirate Bay, w którym na pierwszy rzut oka sukces odniósł przemysł nagraniowy, w pewnym sensie zaczyna także ukazywać prawdziwe oblicze strony skarżącej. Wydaje się, że prawo powinno być obiektywne i nie faworyzować żadnej ze stron. Tymczasem antypiraci robią wszystko, by to ich poglądy i interesy wyznaczały granice sprawiedliwości. Wystarczy zadać sobie kilka pytań. Dlaczego śledztwo prowadził człowiek opłacany przez jedną z wytwórni? Dlaczego w procesie sędzią był człowiek o stronniczych poglądach? Czy personalne decyzje w przypadku tego pokazowego procesu były przypadkowe?

Trudno nie odnieść wrażenia, że postrzeganie sprawy przez te dwie, kluczowe dla procesu twórców The Pirate Bay, osoby mogło mieć ogromny wpływ na to, jak była ona prowadzona i jaki zapadł wyrok. Trudno nie odnieść wrażenia, że skazujący wyrok umocnił i zdopingował przedstawicieli organizacji antypirackich na świecie, którzy zaczęli sobie poczynać coraz śmielej.

Kolejny proces przeciwko The Pirate Bay zapowiedziano już we Włoszech, Google odmawia świadczenia usług reklamowych w serwisach z torrentami, w Norwegii zapowiedziano zmianę dotychczasowej polityki i ujawnianie danych internautów wymieniających się plikami, a IFPI zaczęła zastraszać dostawców usług hostingowych dla serwisów z torrentami.

Pewność siebie antypiratów sięgnęła chyba szczytu kilka dni temu w Holandii. Tim Kuik, szef BREIN - antypirackiej organizacji reprezentującej interesy holenderskiego przemysłu nagraniowego - uznał za przestępczą działalność serwisu FTD.

Działająca od 2001 roku witryna zrzesza obecnie blisko półmilionową grupę holenderskich użytkowników Usenetu. Osoby te za pośrednictwem FTD oraz aplikacji, którą oferuje, mogą dyskutować oraz wskazywać miejsca w Usenecie z ciekawą - według nich - zawartością, w tym także filmami czy muzyką. Co istotne w tej sprawie, na FTD nie podaje się bezpośrednich linków do plików, witryna ułatwia tylko komunikację między użytkownikami Usenetu.

Jak informuje TorrentFreak, pobieranie materiałów wideo i audio z internetu na potrzeby prywatne jest w Holandii całkowicie legalne. Prawo tego kraju dopuszcza również robienie kopii z oryginalnych materiałów, a także - co ciekawe - z pirackich materiałów, o ile robi się je na własny użytek. Nie bacząc na prawo ani to, w jaki sposób działa FTD, Tim Kuik jednoznacznie stwierdził na łamach pisma Volkskrant, że "choć nie trzymają nielegalnych materiałów na swoich serwerach, to co robi FTD, to po prostu przestępstwo"

Przedstawiciele FTD zapowiedzieli, że nie puszczą tych słów płazem i wytoczyli BREIN proces.

Mając na względzie charakter funkcjonowania FTD, można pomyśleć, że antypiraci z BREIN chcieliby zakazać internautom nawet wymiany informacji o materiałach, do których posiadają prawa autorskie. A może myśleć o pirackich plikach także już nie wolno... ?


Aktualności | Porady | Gościnnie | Katalog
Bukmacherzy | Sprawdź auto | Praca


Artykuł może w treści zawierać linki partnerów biznesowych
i afiliacyjne, dzięki którym serwis dostarcza darmowe treści.

              *